środa, 31 października 2018

Garść promocji w Play. Część pierwsza: z Samsungiem 9 abonamentów gratis.

Dzisiaj pierwsza część wpisu na temat promocji w Play. Musiałem wpis podzielić na części, bo w całości chyba nikt by tego nie zniósł. :-) Dla porządku przypomnę tylko, że w poprzednim wpisie poruszyłem temat pewnych zawirowań dotyczących tego operatora, które być może należy wziąć pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o wiązaniu się długoterminową umową.

O tej promocji wspominałem już krótko w podsumowaniu wakacji. Chodzi o promocję 6 miesięcy abonamentu gratis dla przenoszących numer do Play. W międzyczasie pojawiła się jednak jej modyfikacja, w której klienci przenoszący numer do Play wybierając telefon Samsunga mogą liczyć na 9 miesięcy abonamentu gratis.
9 miesięcy w skali 24 miesięcznej umowy to już 37% rabatu, więc na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo interesująco. Niestety trzeba od razu dodać, że powyższa zniżka obowiązuje tylko w ofercie L. To najwyższy abonament, który nawet bez telefonu kosztuje 60 zł/m-c. Decydując się na wariant z telefonem możemy sami wybrać wysokość dopłaty (w zakresie 10 do 130 zł), która podwyższy wartość abonamentu jednocześnie zmniejszając opłatę na start, którą trzeba zapłacić za urządzenie.
Biorąc pod uwagę, że abonament będziemy musieli płacić jedynie przez 15 miesięcy, to w zdecydowanej większości przypadków najkorzystniej będzie wybrać taką wartość abonamentu, aby opłata na start za telefon była jak najniższa.
Przykładowo Samsung A6 w abonamencie za 70 zł/m-c kosztuje 779 zł. Wybierając abonament za 80 zł/m-c obniżymy pierwszą wpłatę za telefon do 529 zł, co w rezultacie da nam niższy całkowity koszt umowy. Wybierając abonament za 100 zł/m-c obniżymy pierwszą wpłatę do 1 zł, a całkowity koszt umowy będzie najniższy: 15 x 100 zł (abonament) + 30 zł (aktywacja) + 1 zł (opłata za telefon) = 1531 zł.
Warto zauważyć, że pomimo 9 miesięcy abonamentu gratis (czyli niby zaoszczędzonych 900 zł) i tak trudno to nazwać dobrą ofertą, biorąc pod uwagę, że ten telefon możemy kupić na wolnym rynku już poniżej 1000 zł.
Podobnie wygląda to w przypadku innych modeli. Na przykład Samsung S8 kosztuje 699 zł w abonamencie za 140 zł/m-c, co oznacza ponad 2800 zł całkowitego kosztu umowy, przy cenie rynkowej telefonu w okolicach 2000 zł.
Dlaczego więc w ogóle piszę o tej promocji?
Przenosząc większą ilość numerów do Play możemy otrzymać całkiem spory rabat na abonament, który wynosi:
- 15 zł/m-c na jeden numer przy wyborze 2 numerów (oferta duet L),
- 20 zł/m-c na każdy numer przy wyborze 3 - 4 numerów (oferta rodzina L), 
- 25 zł/m-c na każdy numer przy wyborze 5 - 10 numerów (oferta pokolenia L)
Z tej ostatniej możliwości zapewne skorzystają nieliczni, ale już przy 3 przenoszonych numerach daje nam to (15 miesięcy x 20 zł) 300 zł rabatu który pomniejsza całkowity koszt umowy i wtedy oferta Play wygląda już znacznie sensowniej.
Szczególnie biorąc pod uwagę, że abonament L zawiera całkiem bogaty pakiet usług, między innymi 30 GB pakiet internetu, TIDAL na 24 miesiące, oraz HBO i Showmax na 6 miesięcy.

Jaki telefon opłaca się kupić?
Z modeli dostępnych w tej chwili sklepie internetowym całkowity koszt umowy dla:
- Samsunga A6 wynosi 1231 przy cenie rynkowej poniżej 1000 zł,
- Samsunga A6+ wynosi 1531 przy cenie rynkowej poniżej 1000 zł,
- Samsunga A7 wynosi 1606 przy cenie rynkowej w okolicy 1300 - 1400 zł,
- Samsunga S8 wynosi 2530 przy cenie rynkowej poniżej 2000 zł.
Z tego wynika, że szału nie ma. Można ewentualnie rozważyć zakup modelu A6 (choć ma on raczej słabe recenzje) lub A7 (choć nie wiem czy w porównywalnej cenie nie lepiej kupić S7).

Promocja potrwa do 7 listopada. Niestety nie mogłem o niej wcześniej napisać, bo miałem spore trudności z dotarciem do jej regulaminu. A regulamin promocji jest tu bardzo istotny, bowiem istnieją rozbieżności pomiędzy jego zapisami, a tym co można "wyklikać" w sklepie internetowym Play.
Przykładowo regulamin promocji stanowi, że możemy zamówić dowolny model telefonu Samsunga z aktualnego cennika telefonów, natomiast na stronie internetowej nie zawsze jest to możliwe.
Obecnie pełen zestaw regulaminów dotyczących tej promocji znajdziecie na stronie internetowej operatora.




niedziela, 28 października 2018

Koniec dobrej zabawy? Play na zakręcie?

Można odnieść wrażenie, że debiut giełdowy Play był dla tej firmy niczym dotknięcie czarodziejskiej różdżki.
W ciągu nieco ponad roku od debiutu:

1. Wartość akcji operatora spadła o połowę. Portal money.pl określił to nawet mianem najbardziej spektakularnego spadku giełdowego od kryzysu finansowego. Co ciekawe na pierwszy rzut oka nie widać podstaw do aż takich spadków. Firma wciąż raportuje niezłe wyniki, a dodatkowo tak bardzo dba o swoich akcjonariuszy, że zaciąga nawet kredyty bankowe na wypłatę dywidendy ;-)

2. Nastąpiła zmiana na stanowisku prezesa zarządu operatora (od 1.08.2018). To się zdarza. Jednak Jørgen Bang‑Jensen kierował spółką od niemal 10 lat, można więc powiedzieć, że był autorem sukcesu operatora, a powody jego odejścia są nieco tajemnicze. On sam miał powiedzieć "Nie mieszkałem w Danii od 21 lat. Pora poświęcić więcej czasu rodzinie" (źródło). Lepiej późno niż później ;-)
Dodatkowo tydzień temu dowiedzieliśmy się o kolejnych znaczących zmianach w składzie zarządu Play. W sumie z sześciu członków zarządu stanowiska zachowa (przynajmniej na razie) tylko dwóch.
Odnoszę wrażenie, że wszyscy odeszli dobrowolnie, więc wygląda to trochę jak ewakuacja z tonącego okrętu ;-)

3. Od początku 2018, raporty UKE wskazują na narastający odpływ klientów. W 3 kwartale 2018 r Play stracił (netto) ponad 22 tysiące klientów i dał się w tej konkurencji wyprzedzić (ale nieznacznie) tylko Orange :-) To naprawdę spora niespodzianka, bo jeszcze w ubiegłym roku wydawało się, że wzrosty liczby klientów w Play nie będą miały końca. Firma wywalczyła wtedy pozycję lidera polskiego rynku jeśli chodzi o liczbę kart SIM.

Co to wszystko obchodzi zwykłych klientów? Obawiam się, że wkrótce może powtórzyć się historia, jaka miała miejsce w przypadku Orange, czyli że będzie to miało wpływ na ofertę.
Mamy już pierwsze przymiarki do cięcia kosztów roamingu krajowego. Jeszcze w połowie ubiegłego roku rzecznik Play zapewniał, że firma nie zamierza rezygnować z roamingu krajowego.
Teraz dowiadujemy się, że już w połowie listopada operator zamierza testowo zrezygnować z roamingu na terenie Poznania, a wkrótce planowane są kolejne tego rodzaju testy w innych lokalizacjach.

Czy warto w tej sytuacji rozważać wiązanie się długą umową z tym operatorem? Na to pytanie będziecie musieli odpowiedzieć sobie sami. Ja natomiast musiałem je zadać, bowiem w następnym wpisie zamierzam omówić najnowsze promocje w Play.


niedziela, 21 października 2018

Następca DIL? Oferta dla wiecznie spragnionych internetu w komórce.

Oferta, o której dzisiaj chciałbym Wam wspomnieć w zasadzie nie spełnia kryteriów dobrej oferty, bowiem jej koszt przekracza 27 zł/m-c. Jednak po likwidacji darmowego internetu LTE w Red Bull Mobile może być niezłym rozwiązaniem dla tych, którzy potrzebują dużo internetu w komórce. Jej zaletą jest wygoda. Nie potrzeba żadnych kombinacji. Wystarczy doładować konto i jednorazowo uruchomić pakiet cykliczny.

Ile tego internetu? Nie tak łatwo odpowiedzieć na to pytanie, bo pakiet rośnie wraz z stażem, ale docelowo chodzi o ilości rzędu (znacznie powyżej) 100 GB/m-c (szczegóły w dalszej części wpisu). Poza tym w pakiecie zawarte są też nielimitowane rozmowy/SMS do wszystkich sieci, także w roamingu w UE. Właśnie to stanowi także o wygodzie tego rozwiązania. Istnieje kilka innych ofert w których za około 30 zł możemy korzystać z porównywalnego pakietu danych. Wspominałem o nich w tym wpisie. Jednak w tym przypadku nie musimy posiadać dodatkowej karty SIM do internetu, bo wszystko na raz mamy na jednym numerze.

A teraz konkrety.
Chodzi o ostatnio wprowadzony pakiet cykliczny w Orange na kartę. A dokładnie o cykliczny (automatycznie odnawiany) pakiet nielimitowanych rozmów/SMS + 3 GB internetu na 7 dni
(w pakiecie brak wliczonych bezpłatnych MMS, ale dostajemy też 0,46 GB w roamingu UE) za 7 zł.

Rzecz w tym, że z każdym odnowieniem pakietu otrzymujemy o 1 GB internetu więcej. Zatem w pierwszym tygodniu będzie to zaledwie 3 GB,  w drugim  4 GB, ale po miesiącu pakiet wzrośnie do 7 GB, a po pół roku do 40 GB. Pamiętajcie, że mówimy tu o pakiecie na 7 dni, zatem miesięcznie będzie to 4 razy więcej!
Przykładowo:
- w pierwszym miesiącu otrzymamy łącznie 18 GB,
- w trzecim miesiącu otrzymamy łącznie 50 GB ,
- w szóstym miesiącu otrzymamy łącznie 98 GB,
- w dwudziestym miesiącu otrzymamy łącznie 322 GB,
itd...
Wzór na ilość GB w miesiącu M to: M x 16 + 2, czyli na przykład w 30 miesiącu będzie to 30 x 16 + 2 = 482 GB.
(Edytowano: powyższy  wzór zakłada, że miesiąc ma dokładnie 4 tygodnie, czyli 28 dni, co w dłuższych okresach zaniża wielkość pakietu nawet powyżej 10%. Sposób na dokładne wyliczenie wielkości pakietu znajdziecie w komentarzu Czytelnika z dnia 9.11.2019, ale dla uproszczenia to w sumie może najlepiej będzie przyjąć M x 17 i to już będzie całkiem dobre przybliżenie wielkości pakietu w miesiącu M)

Dodatkowo uruchamiając ten pakiet w taryfie Orange Free na kartę mamy możliwość korzystania z darmowego pakietu danych za doładowanie.
Przykładowo doładowując konto kwotą 50 zł otrzymamy za darmo dodatkowo 25 GB ważne 3 miesiące, co ma istotne znaczenie zwłaszcza na początku, kiedy pakiety ze względu na krótki staż są jeszcze niewielkie. 
W praktyce na początku najkorzystniej będzie doładowywać konto kwotą 25 zł co miesiąc (ta wartość dostępna jest tylko online na stronie doladowania.orange.pl), co da nam dodatkowo 15 GB/m-c. (jest lepszy sposób - patrz aktualizacja z dnia 14.04.2020)

Później, kiedy pakiet za staż wzrośnie już wystarczająco, najlepszą opcją będzie doładowywanie konta raz na 3 lub 4 miesiące kwotą 100 zł, co da nam dodatkowo 10 zł bonusu na konto główne i pakiet 50 GB danych ważny przez 5 miesięcy. Te dodatkowe 10 zł bonusu na konto główne pozwala zejść z kosztów z 30 do 27 zł/m-c, a jeśli uwzględnić jeszcze dodatkowe 5% (10% przy dłuższym stażu) wartości doładowań na skarbonce, to miesięczny koszt zamknie się średnio w kwocie 25,50 zł.  (promocja, która dawała dodatkowe środki za doładowania powyżej 100 zł, oraz skarbonka została zakończona)


Haczyki? Czy są jakieś haczyki?
Należy pamiętać, że w ofercie na kartę operator może w każdej chwili zlikwidować pakiet, który przestał mu się opłacać i nie daje nam to prawa do żadnego odszkodowania. Z doświadczenia wiem jednak, że usługi (pakiety) w Orange trwają bez zmian całymi latami i kiedy operator ten wprowadza nowe pakiety, to z reguły stare pozostawia bez zmian. Tym niemniej istnieje potencjalnie ryzyko, że będziemy regularnie doładowywać konto licząc na wypasione pakiety w przyszłości, a w międzyczasie pakiet zostanie zlikwidowany i zostaniemy z niczym.
Bardziej prawdopodobne jest to, że zapomnimy doładować konto i brak środków na koncie głównym nie pozwoli na automatyczne odnowienie pakietu. W takim przypadku zabawę (powiększanie pakietu) trzeba będzie zaczynać od początku. Ryzyko też nie jest jednak wielkie, bowiem dopiero po 30 dniach bez doładowania pakiet zostaje ostatecznie wyłączony (wcześniej jest jak gdyby zawieszony i przepadają nam tylko zgromadzone wcześniej gigabajty z pakietu).
Nie ma natomiast ryzyka, że po wyczerpaniu przyznanego pakietu danych wyczyścimy sobie konto, bowiem w takiej sytuacji włączy się lejek, co w praktyce uniemożliwi dalsze korzystanie z internetu, ale jednocześnie ochroni nas przed utratą środków.

Aby skorzystać z oferty należy kupić starter lub przenieść numer do taryfy Orange Free na Kartę, włączyć usługę "skarbonka" kodem *110*06*00# (edytowano: operator zlikwidował usługę skarbonka) i po pierwszym doładowaniu włączyć pakiet krótkim kodem *115*2*7#
Dla bezpieczeństwa warto też włączyć promocję "rok ważności konta" wysyłając SMS o treści START na numer 8002 (na nowych starterach kosztuje to 3 zł, na starych jest za darmo od marca 2021 kosztuje to 6 zł).
Później trzeba pamiętać tylko o regularnych doładowaniach. Można też zlecić stałe doładowania w swoim banku. To chyba nawet wygodniejsze niż abonament. :-)

A na koniec jak zwykle Regulamin pakietu.

Aktualizacja z dnia 24.10.2018
Po namyśle doszedłem do wniosku, że dobrze będzie przypomnieć o dopłatach obowiązujących w roamingu UE w prepaidzie w Orange, bowiem z treści samego wpisu ktoś może wyciągnąć wnioski, że ten roaming jest w pełni darmowy. Nie jest. Szczegóły znajdziecie w tym wpisie. Obecnie dopłaty w roamingu UE już nie obowiązują. Jedynie pakiet internetowy w roamingu UE jest znacząco mniejszy niż w kraju.

Aktualizacja z dnia 3.10.2019
Od 19.09.2019 Orange wprowadził zmiany w ofercie w wyniku których omawianego w tym wpisie pakietu nie da się już uruchomić na nowo aktywowanych starterach w Orange na kartę. Wyjątkiem są startery o nominalnej wartości 30 zł (do kupienia na Allegro od 18 zł) z preaktywowaną na start usługą Rozmowy i SMS-y bez limitu do wszystkich + 15 GB w wersji automatycznie odnawialnej.
Więcej o tych starterach przeczytacie tutaj.
Dlatego wszystkim, którzy chcieliby skorzystać z oferty, a nie mają aktywnego numeru w Orange na kartę polecam zakup takiego startera.


Aktualizacja  z dnia 14.04.2020
Jeden z Czytelników bloga zwrócił mi uwagę, że warto zaktualizować wpis, bowiem istnieje sposób na to, żeby już na starcie, w pierwszym miesiącu dostępny pakiet danych był zadawalająco duży dla (prawie) każdego.
Jest to możliwe dzięki promocji doładowań na stronie operatora: doladowania.orange.pl
Dzięki tej promocji możemy otrzymać dodatkowy pakiet 5 GB za doładowanie konta dowolną kwotą powyżej 5 zł. Jego wadą jest krótka ważność (dla doładowania 5 zł to tylko 2 dni). Jeżeli jednak podejmiemy pewien wysiłek i będziemy regularnie doładowywać konto kwotą 5 zł co 2 dni, to już w pierwszym miesiącu użytkowania oferty otrzymamy:
1. 15 x 5 GB z promocji doładowań na stronie operatora
2. 15 x 2,5 GB z promocji "internet za darmo" w taryfie OFnK
3. 3 + 4 + 5 + 6 czyli łącznie 18 GB z siedmiodniowego pakietu cyklicznego.
Razem będzie to ponad 130 GB! Wprawdzie na doładowania wydamy w tym miesiącu aż 75 zł, ale większość z tej kwoty pozostanie nam do wykorzystania w kolejnych miesiącach, bowiem pakiet cykliczny zużyje tylko 30 zł.

Oczywiście zaproponowany sposób nie jest obowiązkowy. Jeżeli ktoś potrzebuje jeszcze więcej internetu może doładowywać konto nawet codziennie i już w pierwszym miesiącu mieć do dyspozycji powyżej 200 GB. Można też doładowywać rzadziej niż co 2 dni, choć w tym przypadku trzeba się liczyć z tym, że część pakietów będzie nam przepadała ze względu na upływ terminu ważności.

Mam też rozwiązanie dla osób, dla których tak częste doładowywanie konta to jednak nadmierny kłopot.
Osobie zainteresowanej mogę udostępnić (wypożyczyć) własny starter z  pewnym stażem w usłudze, dzięki czemu nie trzeba zaczynać zbieractwa od zera ;-) (kontakt poprzez blogowego emaila: zielony71a@gmail.com)

wtorek, 16 października 2018

Huawei P20 Lite - czyli prawie dobra oferta (rodzinna) w T-Mobile.

O T-Mobile pisałem ostatnio tylko w kontekście ich niezłej oferty na internet mobilny.
Tymczasem pojawiła się oferta, która może być atrakcyjna dla niektórych zagorzałych zwolenników abonamentu.
Z reklamy dowiemy się, że cenę telefonu Huawei P20 Lite obniżono aż o 400 zł. Trzeba przyznać, że było z czego ;-)
400 zł za ten telefon w abonamencie za 90 zł/m-c to całkowity kosmos. Całkowity koszt umowy to ponad 2500 zł, co miałoby może sens tylko gdyby nie ten nieszczęsny dopisek "lite" w nazwie telefonu :-D

Obniżka ceny telefonu o 400 zł pozornie niewiele tu zmienia. Istnieją jednak możliwości zmniejszenia opłat. Tu trzeba jednak zagłębić się w zawiłości oferty T-Mobile.

Po pierwsze przenosząc numer do T-Mobile możemy otrzymać rabat na abonament w wysokości 10 zł/m-c. Dodatkowo istnieje możliwość zawieszenia abonamentu na maksymalnie 4 miesiące do czasu przeniesienia numeru. Tym razem regulamin oferty nie rozdziela całkowitej opłaty na abonament plus ratę za telefon. Całość opłat definiowana jest jako abonament, czyli możemy liczyć na to, że przez te 4 miesiące nie zapłacimy ani złotówki.
Nie ma znaczenia rodzaj posiadanej dotychczas oferty. Może to być prepaid lub dowolny abonament. Ważne, żeby dało się przenieść numer dopiero za co najmniej 4 miesiące.
20 x 80 zł/m-c + 1 zł za telefon + 1 zł za aktywację to wciąż jednak nie jest dobra oferta.
Całkowity koszt umowy wynosi w tym przypadku prawie równe 1600 zł. Według Ceneo telefon ten kupimy w dużych sklepach za około 1200 zł. Dokładnie za tyle można go też kupić w Orange bez umowy i na raty.

Po drugie w ofercie rodzinnej T-Mobile cena abonamentu spada wraz ze wzrostem liczby zamawianych kart SIM. Dla dwóch kart koszt spada o 10 zł/m-c, a dla trzech kart o 15 zł/m-c.
Z powyższego wynika, że decydując się na przeniesienie trzech osób do T-Mobile możemy znacznie obniżyć kwotę jaką musimy zapłacić w skali całej umowy w stosunku do standardowych warunków.
Najlepsze warunki jakie teoretycznie możemy osiągnąć to 1 zł za telefon w abonamencie za 65 zł/m-c, co przy zawieszeniu abonamentu na 4 miesiące daje ostatecznie 65 x 20 +1 + 1 = 1302 zł całkowitego kosztu umowy.
W T-Mobile nie ma już teraz wymogu, żeby wszystkie trzy numery były zamawiane jednego dnia. Można to zrobić w dowolnym czasie, z tym, że oczywiście dodatkowe rabaty będą naliczane dopiero od momentu spełnienia warunków ich naliczania.
Co więcej tak naprawdę nie musimy przenosić aż 3 numerów. Jednym z elementów zestawu może być internet mobilny wspomniany na początku wpisu. Możemy zatem przenieść 2 numery i dodatkowo zamówić internet mobilny, co da nam taką samą zniżkę na umowy głosowe jak przy przeniesieniu 3 numerów.


Nieco ponad 1300 zł całkowitego kosztu umowy z P20 Lite teoretycznie można już nazwać dobrą ofertą. Tym bardziej, że sam abonament zawiera właściwie wszystko co przeciętnemu użytkownikowi jest do szczęścia potrzebne. Nielimitowane rozmowy/SMS/MMS w kraju oraz EU (oczywiście z uwzględnieniem FUP), 10 GB pakiet internetu (z tego 1 GB w roamingu EU), po którym włącza się lejek 1 mbps.

Skąd wzięło się więc "prawie" w tytule wpisu?
Chodzi o sam telefon. P20 Lite poza modnym kształtem, naśladującym najnowszego iPhona, technicznie oferuje w zasadzie to samo co jego starszy brat, czyli dobrze znany Huawei Mate 10 Lite. (dla zainteresowanych szczegółami link do porównania na Youtube). Ten ostatni można natomiast bez problemu kupić poniżej 1000 zł.
Warto także wspomnieć, że za około 1300 zł można upolować takie telefony jak LG G6 czy Samsung S7, które dawno nie są już nowościami, ale technicznie znacznie przewyższają wspomniane modele Huaweia.

Na koniec tradycyjnie muszę też przypomnieć, że "kupując" telefon w T-Mobile staniemy się jego właścicielem dopiero po zapłaceniu ostatniego abonamentu z umowy, co znacznie ogranicza możliwość jego legalniej, wcześniejszej odsprzedaży.

środa, 3 października 2018

Koniec wakacji, czyli skrót wydarzeń.

Nazwa bloga zobowiązuje ;-) Miało być w telefonicznym skrócie, więc teraz w jednym wpisie postaram się dokonać podsumowania tego co wydarzyło się w wakacje.

Operatorzy starają się sprawiać wrażenie, że robią promocje w abonamencie, podczas gdy w rzeczywistości wcale ich nie robią.
Dobrym przykładem do tej tezy są najnowsze "promocje" Play i Orange.

Play wprowadził ostatnio 6 miesięcy abonamentu gratis dla osób przenoszących numer do tej sieci.
Do tej pory także można było mieć do 6 miesięcy abonamentu gratis, ale trzeba było umieć to sobie zorganizować. Teraz jest łatwiej, czyli to pozornie dobra informacja. Rzecz w tym, że przy okazji zlikwidowali zniżkę na abonament w wysokości 10 zł/m-c w abonamentach z telefonem, która do tej pory przysługiwała dla osób przenoszących numer do Play, a dodatkowo podwyższyli ceny telefonów. Zamiast obniżki mamy zatem podwyżki.

Orange z kolei sprzedaje wybrane telefony w abonamencie oferując zwolnienie z 6 pierwszych rat za telefon. 6 rat gratis brzmi dobrze - prawda? W rzeczywistości raty te zostały podniesione do takiego poziomu, że za telefon zapłacimy więcej niż do tej pory.

Przykład. Samsung J5 2017 w abonamencie Optymalnym (stosunkowo wysokim) wyceniono na 18 rat po 40 zł, czyli 720 zł. Mowa o samych ratach za telefon, dodatkowo trzeba jeszcze płacić abonament! Gdyby ktoś rzeczywiście uwierzył, że operator daje nam cokolwiek gratis, to musiałby przyjąć, że normalnie ten telefon powinien kosztować 24 raty po 40 zł, czyli prawie 1000 zł. Tyle, że trudno w to uwierzyć, bowiem Orange sprzedaje ten telefon w ofercie bez umowy za 709 zł, a dodatkowo dodaje jeszcze szkło hartowane gratis.

Tu dochodzimy do punktu drugiego. Przez całe wakacje nie znalazłem ani jednej dobrej oferty z telefonem. Obecnie klient kupujący telefon z abonamentem jest dla operatorów przysłowiowym jeleniem.

W podsumowaniu 2017 roku na blogu pisałem o tym, że operatorzy tracą w szybkim tempie rynek sprzedaży smartfonów i że jest to poważny błąd.
Operatorzy częściowo posłuchali mojej rady ;-) ale zamiast obniżyć ceny telefonów w abonamencie, wprowadzili do sprzedaży telefony bez umowy. Telefony bez abonamentu kupimy już nie tylko w Orange, ale także w Play i T-Mobile. Choć nie zawsze łatwo jest to porównać, to w zasadzie regułą jest, że ceny telefonów bez abonamentu są niższe niż ceny tych samych modeli z abonamentem.
Play ogłosił nawet gwarancję najniższej ceny dla telefonów bez abonamentu (jakoś dla telefonów w abonamencie takiej gwarancji nie dają), która zresztą szybko zakończyła się totalnym blamażem.
Doszliśmy zatem do sytuacji, w której klient musi w istocie dodatkowo dopłacić za możliwość podpisania dwuletniej umowy abonamentowej z operatorem! :-D  Trudno znaleźć dla tego biznesowe uzasadnienie inne niż to, że najwyraźniej najwięksi operatorzy podzielili sobie klientów na następujące kategorie:
1. "Jelenie" - czyli wierni klienci, od wielu lat przyzwyczajeni do płacenia abonamentu u danego operatora. Albo się nie orientują w ofertach, albo po prostu cena nie jest dla nich istotna. Tych można zgolić na maxa, podnieść im ceny usług i telefonów. I tak podpiszą kolejny aneks.
2. "Zorientowani". Jeśli klient uparcie nie chce skorzystać z oferty dla "jeleni" to od biedy można mu sprzedać abonament bez telefonu (niekiedy nawet z rabatem) plus telefon bez abonamentu (niekiedy nawet rzeczywiście w dobrej cenie). Kryterium rozróżniającym powyższe grupy klientów jest gotowość do zmiany przyzwyczajeń. W końcu jeśli klient jest skłonny zmienić swoje przyzwyczajenia, to istnieje spore ryzyko, że odejdzie do konkurencji.
3. "Cebularze". Na nich nie da się zbyt wiele zarobić, więc lepiej zarobić pośrednio i pozwolić im odejść do operatorów wirtualnych, obniżając w ten sposób koszty obsługi klienta.

Tu dochodzimy do punktu trzeciego.
Ceny usług telekomunikacyjnych spadły do tak niskiego poziomu, że bardzo trudno jest na nich zarobić. Zarabiać jednak trzeba, bo wkrótce operatorów czekają spore wydatki na komercyjne wdrożenie technologii 5 G. Nie mówiąc już o kolejnej aukcji częstotliwości.
Wygląda na to, że najwięksi operatorzy ustalili te obszary biznesu, które generują dla nich wysokie koszty (czyli transmisja danych, która wymaga dużej pojemności sieci oraz obsługa klientów) i w tych obszarach podwyższają ceny. Same usługi głosowe i SMS-y tak naprawdę kosztują ich niewiele (przy założeniu braku obsługi klienta), więc mogą hurtowo sprzedawać te usługi do operatorów wirtualnych przy stawkach 5 do 7 zł/m-c/numer i wciąż na tym zarabiać.
Dlatego obawiam się, że w przyszłości czeka nas dalszy wzrost opłat za mobilną transmisję danych (czyli mówiąc po ludzku internet w telefonie).
Tuż przed wakacjami pisałem o alternatywach dla drogiego Internetu LTE dla domu w Orange. Wspomniana w tamtym wpisie usługa DIL będzie działała tylko do końca listopada i chyba nie ma już teraz rozwiązań w zbliżonej cenie. Sądzę, że kolejna tego typu oferta powstanie dopiero wtedy, gdy operatorzy zainwestują poważne środki w technologię 5 G i będą nas chcieli skłonić do szybkiej wymiany sprzętu na nowy. Ale na to trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.

Zupełnie inaczej widzę przyszłość jeśli chodzi o tradycyjne usługi głosowe i SMS-y.
Wprawdzie z końcem sierpnia Virgin Mobile zlikwidował pierwszą i rewolucyjną darmową ofertę Freemium (a właściwie to wprowadził opłatę 3 zł/m-c), ale dodatkowo zaproponował niedrogi pakiet w cenie 9 zł/m-c, w którym otrzymamy 300 minut, 300 SMS i 1 GB pakiet internetu. Co prawda operatorzy już dawno przyzwyczaili nas do ofert no-limit i te 300 minut wygląda przy tym nieco archaicznie, jednak przeciętny klient abonamentowy wykorzystuje tylko około 350 minut miesięcznie i liczba ta właściwie już prawie nie rośnie od kilku lat, pomimo upowszechnienia się ofert z nielimitowanymi rozmowami. Dlatego można założyć, że te 300 minut dla sporej części klientów będzie równie użyteczne jak rozmowy nielimitowane.
Co ważne istnieje możliwość powiększenia pakietu internetowego dodatkowymi płatnymi pakietami w cenie 1 zł za każdy 1 GB.
Wprawdzie za te około 10 zł/m-c możemy w Plushu otrzymać o wiele więcej, ale wymaga to trochę więcej uwagi.
Mówiąc wprost, oferta Virgin nie jest może rewelacyjna, ale kolejny raz potwierdza, że w segmencie usług głosowych nie ma mimo wszystko tendencji do wyraźnego wzrostu cen.

Wnioski.
Obecna sytuacja jest dla mnie kolejnym argumentem za wyborem oferty prepaid lub abonamentu bezterminowego. Utknięcie na dwa lata w abonamencie z (stopniowo coraz bardziej) niewystarczającym pakietem internetowym może być wkrótce bardzo kosztowne.
Dodatkowo sądzę, że już wkrótce mogą pojawić się w pełni darmowe oferty nielimitowanych rozmów i SMS-ów jako dodatek do innych usług (np. do TV czy energii elektrycznej). Wprawdzie będą to zapewne oferty ograniczone funkcjonalnie, np bez możliwości korzystania z usług premium rate czy też roamingu międzynarodowego, tak żeby do minimum ograniczyć możliwość pojawienia się reklamacji (koszty obsługi klienta), ale dla wielu mniej wymagających klientów mogą być one w zupełności wystarczające.

Aktualizacja z dnia 16.10.2018
Firma Rebtel, o której pisałem niedawno na blogu właśnie postanowiła rozszerzyć swoją całkowicie darmową ofertę na całą Polskę, co chyba dowodzi poprawności mojego rozumowania.