sobota, 30 listopada 2019

Pomarańczowy Black Friday w sklepie internetowym

Zapowiedzi były oczywiście szumne: obniżki do 1300 zł.
Chyba już wszyscy wiedzą, że ogromne obniżki od pierwotnie zawyżonych cen to nasza polska specjalność.
Specjaliści z firmy konsultingowej Deloitte obliczyli nawet, że średnia realna obniżka w ubiegłorocznym Black Friday wyniosła tylko 3,5% (źródło).
Dlatego osobiście nie oczekiwałem cudów i w sumie to miło się rozczarowałem, bo widzę w ofercie parę pozycji, które moim zdaniem są godne rozważenia.

Nokia 4.2 to propozycja dla tych, którzy dostają białej gorączki na dźwięk słowa Xiaomi. 432 zł (20 rat po 21,60) w ofercie bez umowy, to chyba najniższa cena na rynku za markowy telefon z 3 GB RAM i Snapdragonem 439 (nawet Redmi 7A w wersji z 3GB RAM jest droższy), a już na pewno wyraźnie mniej niż podaje Ceneo.
Oczywiście po telefonie w tej cenie nie należy oczekiwać cudów, ale Android One daje nadzieję na długie wsparcie, a wydajność powinna być wystarczająca dla mniej wybrednych użytkowników. Według specjalistów wydajność układu jest porównywalna z dobrze znanym Snapdragonem 625, który do niedawna był królem średniej półki.

Huawei P20 w ofercie bez umowy, w wersji 4/64 kosztuje 1040 zł (czyli 20 rat po 52 zł). Telefonu chyba nie trzeba przedstawiać, bo było o nim głośno kiedy debiutował wiosną ubiegłego roku. To właśnie seria P20/P20 Pro sprawiła, że Huawei w Polsce zaczął być postrzegany jako pełnoprawny konkurent flagowych telefonów Samsunga. W cenie do 1000 zł trudno mi wskazać lepszą alternatywę dla tego telefonu. Szczególnie, biorąc pod uwagę, że często w wyższych cenach oferowane są modele ze średniej półki, jak choćby P30 Lite, seria A40/50/70 Samsunga. Regularna cena tego telefonu wg Ceneo to nieco powyżej 1100 zł, więc sama obniżka nie jest może szczególnie pokaźna, no ale jednak jest.

Jedyny telefon w abonamencie, który moim zdaniem warty jest rozważenia to Huawei Mate 20.
Telefon w wielu aspektach porównywalny jest z Huawei P20 Pro, a w sklepach można go kupić za około 1500 zł. W Orange w abonamencie za 55 zł/m-c zapłacimy za niego 24 raty po 45 zł. Łącznie daje to obciążenie w wysokości 100 zł/m-c i jest to dość dużo, ale dla osób, które mają inne usługi w Orange i mogą skorzystać z rabatu za łączenie usług, a dodatkowo z rabatu oferowanego przez DUK łączne obciążenie miesięczne może spaść nawet do 60 zł, a to już daje bardzo dobrą ofertę, bo poniżej wartości rynkowej samego telefonu.


Aktualizacja z dnia 1.12.2019
Biorąc pod uwagę zmienione ceny telefonów zaktualizowałem wpis dotyczący świątecznej oferty Orange.


wtorek, 26 listopada 2019

Mega wygodnie i tanio, czyli rachunki w telefonie

Dzisiejszy wpis będzie użyteczny przede wszystkim dla tych, którzy lubią, chcą lub muszą opłacać domowe rachunki za pomocą karty płatniczej. W szczególności dotyczy to osób biorących udział w promocjach takich jak ta, o której pisałem w moim poprzednim wpisie. Jednak zachęcam do jego przeczytania wszystkich Czytelników bloga, bowiem usługa jest naprawdę bardzo wygodna, a w dodatku (przynajmniej na razie) całkowicie darmowa.

Mojeusługi.pl to serwis, którego operatorem jest firma ING Usługi dla Biznesu S.A., a więc spółka z grupy ING, która w Polsce jest większościowym udziałowcem Banku Śląskiego.
Piszę o tym na samym początku, bo wiarygodność instytucji przesyłającej nasze pieniądze jest moim zdaniem bardzo istotna (vide przypadek Grosika) i w tym przypadku wygląda to dobrze.

Pomysł na opłacanie rachunków w telefonie nie jest nowy. Od dłuższego czasu rachunki w telefonie mogliśmy już opłacać za pomocą Sprytnego Billa, czy też w aplikacji Skycash, jednak do każdego rachunku doliczana była w nich prowizja w okolicy 1 zł, co przy kilku rachunkach w miesiącu składało się już czasami na sporą sumę.
W serwisie mojeusługi.pl większość rachunków opłacimy bez żadnej prowizji. W cenniku usług przewidziana jest wprawdzie opłata w wysokości od 0 do 0,89 zł, ale jak na razie opłaciłem już kilka rachunków dla różnych dostawców i każdorazowo prowizja nie była naliczana. Podejrzewam, że całkowita darmowość nie będzie trwała wiecznie, ale nawet w przypadku wprowadzenia opłat i tak będzie taniej niż u konkurencji ze względu na to, że w nowym serwisie można ze sobą łączyć kilka rachunków i opłacać je łącznie, a cennik przewiduje prowizję od płatności, a nie od liczby rachunków.

Jednak to nie cena, a łatwość obsługi jest czynnikiem, który sprawił na mnie największe wrażenie.
Skanowanie kodów kreskowych w Sprytnym Billu było fajne, ale nie na każdym rachunku jest kod kreskowy, czasem bywały problemy z odczytem, a zdarzyło mi się także, że numer rachunku do wpłaty odczytany z kodu kreskowego był inny niż wydrukowany na rachunku, co ostatecznie sprawiło, że przestałem korzystać z tej aplikacji.
W serwisie mojeusługi.pl mamy szeroki wybór jeśli chodzi o sposoby wprowadzania rachunków. Od takich dla skrajnych sieciowych ekshibicjonistów jak udostępnienie swoich haseł do e-boku lub hasła do skrzynki email, po całkiem rozsądne jak przesłanie efaktury emailem lub przesłanie zdjęcia na specjalnie dla nas utworzony, unikalny adres email. Oczywiście istnieje też możliwość wprowadzenia rachunku ręcznie, ale jeśli chcemy zapłacić za niego kartą płatniczą, to i tak musi on zostać zweryfikowany, czyli przesłanie zdjęcia nas nie ominie.
Usługa umożliwia płatności dla praktycznie wszystkich masowych wystawców faktur. Znaczna część jest predefiniowana w systemie, ale nawet jeśli któregoś brakuje, to można go dodać ręcznie.

Rejestracja w serwisie wymaga podania podstawowych danych jak imię, nazwisko i adres email.
Bardzo podoba mi się to, że nie musimy instalować żadnej aplikacji. Docenią to zwłaszcza ci, którzy męczą się jeszcze ze starym telefonem z 16 GB pamięci dla aplikacji. Serwis działa w przeglądarce, a układ jest wystarczająco przejrzysty zarówno na komputerze jak i na telefonie. Dzięki temu mamy możliwość zapisania danych karty płatniczej w nieco bezpieczniejszym (przynajmniej moim zdaniem) środowisku Windows, a płatności zapisaną kartą dokonywać już na telefonie. Mamy też możliwość zapłacenia blikiem lub poprzez bramkę płatniczą szybkim przelewem z naszego banku.


Rachunki opłacone kartą widoczne są w banku jako normalna płatność kartą w internecie (MCC 4900), co ma taką zaletę, że umożliwia wykorzystanie w promocjach bankowych, które premiują opłaty kartą, ale z drugiej strony sprawia, że późniejsze sprawdzenie czego dotyczyła dana płatność możliwe jest tylko po zalogowaniu na konto w mojeusługi.pl

Najpoważniejszą i chyba jedyną wadą usługi jest to, że zlecone płatności docierają do odbiorcy z  opóźnieniem - z mojego doświadczenia są to 2 - 3 dni robocze. Warto o tym pamiętać i zlecać płatności z odpowiednim wyprzedzeniem.

Firmie zależy na szybkim upowszechnieniu usługi dlatego przygotowała program poleceń, na którym mogą skorzystać zarówno polecający jak i polecani.
Za rejestrację z polecenia dotychczasowego klienta i opłacenie pierwszego, zweryfikowanego rachunku w serwisie, dostaniemy zwrot w wysokości 30 zł (ale nie więcej niż wysokość opłaconego rachunku, czyli w praktyce warto aby pierwszy rachunek był wyższy niż 30 zł).
Po rejestracji będziemy mieli możliwość polecenia usługi innym i otrzymania za każdego poleconego także 30 zł zwrotu (maksymalnie do 10 osób, czyli max 300 zł). Powyższe zwroty wypłacane są na nasze konto bankowe tą samą metodą jakiej użyliśmy do płatności za rachunek. Szczegóły programu poleceń znajdziecie w regulaminie.
Wszystkim chętnym na przetestowanie usługi polecam użycie mojego kodu polecenia EX65-K2LN, który należy wprowadzić podczas rejestracji w serwisie.
Przed rejestracją można zapoznać się z funkcjonalnością serwisu korzystając z jego wersji demonstracyjnej.

Dla dociekliwych jak zwykle regulamin usługi.





niedziela, 17 listopada 2019

Oby tak dalej - kolejny darmowy telefon od banku

Na wstępie przypomnę, że o tej promocji pisałem już na blogu kilkukrotnie. Ostatnio wiosną tego roku.
Z radością muszę jednak odnotować, że z każdą edycją promocja coraz bardziej mi się podoba, bowiem bank rozdaje coraz lepsze telefony. Początkowo był to LG K8, ostatnio Redmi 6A, a teraz już Oppo AX7, którego wartość bank oszacował na 799 zł.

No dobrze, 799 zł to ja bym za niego nie dał, choć rzeczywiście Ceneo wskazuje na taką wartość telefonu.
Oppo, choć jest jednym z czołowych chińskich producentów, jest praktycznie nieznany w Polsce, a za podaną kwotę możemy bez problemu znaleźć telefon oparty na lepszym procesorze niż Snapdragon 450, który jest układem stosowanym zwykle w smartfonach z najniższej półki cenowej. Jednak telefon jest dość dobrze wyposażony w pamięć (4/64 GB), a dodatkowo wyróżnia się baterią o pojemności aż 4230 mAh. Co by nie powiedzieć, to w porównaniu do LG K8, czy Redmi 6A jest to prawdziwa rakieta :-D

Co trzeba zrobić, żeby go dostać całkowicie za darmo?
Jak zwykle trzeba wyrobić kartę kredytową banku, przynajmniej raz zalogować się do bankowości internetowej lub mobilnej oraz wydać kartą minimum 4000 zł w okresie trzech miesięcy od jej wydania.
Wydanie i użytkowanie karty może być całkowicie bezpłatne, jeśli tylko nie będziemy wypłacać z niej pieniędzy w bankomatach oraz będziemy spłacać kartę w wyznaczonych terminach.

4000 zł może wydawać się dużą kwotą, ale biorąc pod uwagę, że mamy na to trzy miesiące, to tak naprawdę wystarczy robić nią zwykłe codzienne zakupy żeby spełnić ten warunek. Zresztą dla tych, którzy mogliby mieć z tym problem w następnym wpisie przygotuję instrukcję jak to zrobić jeszcze łatwiej.

Haczyki?
Najważniejszy haczyk jest taki, że jest to karta kredytowa, czyli nie każdy może ją dostać. Trzeba mieć zdolność kredytową. W praktyce oznacza to, że musimy mieć ukończone 18 lat,  udokumentowane źródło stałych dochodów w wysokości min. 1200 zł netto. Oczywiście bank może znaleźć jeszcze inne powody aby odmówić nam wydania karty, takie jak zła historia kredytowa itp.
Z promocji wyłączone są osoby, które miały już kartę kredytową w Citibanku po 1.01.2017. 
Do transakcji kartą, które będą brane pod uwagę przy sprawdzaniu spełnienia warunków promocji nie będą zaliczane transakcje zwrócone (czyli jeśli kupimy jakiś towar, a następnie go zwrócimy do sklepu) oraz tak zwane transakcje szczególne, które w regulaminie określone są następująco:
- wypłata środków pieniężnych z Limitu kredytu, na dowolny cel konsumpcyjny, w formie Polecenia przelewu wewnętrznego w złotych lub Polecenia przelewu krajowego w złotych, 
– Transakcja u podmiotów świadczących usługi w zakresie gier losowych, hazardowych zgodnie z ustawą z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych, 
– Transakcja u podmiotów świadczących usługi w zakresie wymiany walut, walut wirtualnych i środków płatniczych oraz pośredniczących w wymianie.

Podsumowując, ja tę promocję zdecydowanie polecam. Sam kiedyś otrzymałem w podobnej tablet, a komentarze Czytelników pod poprzednimi wpisami potwierdzają, że to działa i naprawdę jest to prostsze niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.

Dalsze informacje, tym regulaminy, znajdziecie na stronie internetowej promocji.
Ważne: wniosek o kartę należy złożyć do 20.11.2019, a więc pozostały już tylko 3 dni. 

Regulamin promocji

sobota, 16 listopada 2019

Internet mobilny od Play

Stali Czytelnicy zapewne zauważyli, że nie należę do miłośników Play. Powodem są agresywne przekazy marketingowe, w których operator obiecuje złote góry, a gdy przychodzi do realizacji obietnic, to zaczyna udawać Greka.

Jednak na rynku da się ostatnio zauważyć posuchę jeśli chodzi o korzystne oferty internetu mobilnego do użytku domowego.
Najpierw Orange wyraźnie pogorszył ofertę LTE dla domu, później zlikwidowano DIL, następnie T-Mobile zaprzestał sprzedaży nielimitowanego internetu domowego, o którym pisałem kiedyś w tym wpisie.
W tej sytuacji najlepszą moim zdaniem ofertą dla potrzebujących pokaźnych (powyżej 200 GB/m-c) pakietów internetu jest oferta Orange, o której pisałem nieco ponad rok temu. Ale i tutaj ostatnio wprowadzono pewne ograniczenia dla nowych użytkowników  (na szczęście da się je jeszcze obejść).
Poza tym wciąż aktualna jest oferta na internet biurowy od Orange, która jest jednak znacząco droższa, choć oferuje w zamian pakiet, który naprawdę trudno wyczerpać (999GB).
Jednak osoby, które mają w domu słaby zasięg Orange (lub przeciążony nadajnik) mogą mieć spory kłopot ze znalezieniem atrakcyjnej oferty.

Dlatego dzisiaj chciałbym zwrócić Waszą uwagę na specjalną przedświąteczną ofertę w Play, w której w abonamencie na 24 miesiące za cenę 50 zł/m-c otrzymamy 200 GB/m-c (po przekroczeniu włączy się lejek 1 Mbps) oraz router ze stosunkowo niewysoką opłatą na start.
Ceny routerów zaczynają się już od 1 zł i biorąc pod uwagę wartość otrzymanego urządzenia można powiedzieć, że sama usługa będzie nas realnie kosztować poniżej 40 zł/m-c. Aktywacja w aktualnej promocji kosztuje 9 zł.
Dodatkowo istnieje możliwość wyłączenia (a właściwie przesunięcia) lejka o kolejne 100 GB co kosztuje 20 zł. Wspomniane wyżej ceny zawierają już rabat za efakturę i terminowe płatności, no ale do tego operatorzy zdążyli nas już przyzwyczaić.

Uwaga - internet w tej ofercie działa wyłącznie na własnych nadajnikach Play, co z jednej strony oznacza, że nie każdy może z niej skorzystać, ale z drugiej strony nie naraża nas to na ryzyko ograniczeń związanych z roamingiem krajowym, w tym nagłej utraty zasięgu, po jego planowanym wyłączeniu.

Teraz parę słów o urządzeniach dostępnych z ofertą. Pełny wybór urządzeń znajdziecie na stronie internetowej operatora. Jako, że nie czuję się ekspertem od urządzeń sieciowych, to skupię się na moim zdaniem najciekawszych (jeśli nie zgadzacie się z moim wyborem, to proszę o komentarze):

Już za 1 zł można kupić router mobilny Huawei E5785 (kat. 6 - do 300 Mbps), który jak na router mobilny ma całkiem spore możliwości. Warto zwrócić uwagę na dwa wejścia antenowe, podwójne pasmo WiFi 2,4/5 GHz i wyświetlacz, który na bieżąco pokazuje zużycie pakietu, co zdecydowanie nie jest standardem w urządzeniach mobilnych. Wg Ceneo.pl router wart jest ponad 400 zł, ale na Allegro znajdziemy oferty sprzedaży w okolicy 250 zł. 

Za 49 zł dostaniemy już stacjonarny router Huawei 4G Router 3 Pro (kat. 7 - do 300 Mbps), czyli inaczej Huawei B535, o wartości rynkowej przekraczającej 400 zł.

Amatorzy sprzętu z wyższej półki za 209 zł mogą nabyć router kategorii 9 Huawei B715, który teoretycznie umożliwia pobieranie danych z prędkością do 450 Mbps, dysponujący dodatkowo portem USB do podłączenia dysku lub drukarki. Wartość rynkowa to około 600 zł.

Propozycja Play wydaje mi się dobrym rozwiązaniem przede wszystkim dla osób, które nie posiadają własnego routera (lub posiadają, ale bardzo stary), a jednocześnie ich miesięczne zapotrzebowanie na gigabajty nie przekracza znacząco 200 GB. No i warunkiem niezbędnym jest bliskie sąsiedztwo nadajników własnych Play. W ich znalezieniu może pomóc Wam BTSearch.

Ofertę można zakupić u Autoryzowanych Partnerów Play, jednak wymaga ona użycia kodów rabatowych, bowiem standardowa wysokość abonamentu dla tej oferty to 70 zł/m-c (w tej cenie ofertę znajdziecie też na stronie www play).
Jeżeli będziecie mieli problem z jej uzyskaniem, zgłoście się do mnie drogą emailową (zielony71a@gmail.com), to skontaktuję Was z zaprzyjaźnionym przedstawicielem Play, który pomoże załatwić wszystkie formalności i udzieli Wam wszystkich niezbędnych informacji.

A na koniec jak zwykle dla dociekliwych:
Regulamin oferty.




czwartek, 14 listopada 2019

O tym jak (bezskutecznie) przenieść numer do innego operatora

Dzisiaj instrukcja dla początkujących. Z komentarzy, jak i zadawanych mi prywatnie pytań widzę, że taki wpis jest potrzebny. Jest to swego rodzaju uzupełnienie do wpisu na temat przedłużenia umowy w Orange.
Dowiecie się z niego w jaki sposób złożyć wniosek o przeniesienie numeru do innego operatora, tak aby zwiększyć szansę na otrzymanie korzystnej propozycji z działu rezygnacji (DUK) Orange.


Do działania najlepiej jest przystąpić na 3 miesiące przed końcem umowy w Orange. Da nam to odpowiedni zapas czasu, nawet w przypadku nieprzewidzianych problemów (np. konieczność ponowienia wniosku).
Oczywiście można zacząć wcześniej, ale wtedy napotkamy na pewne utrudnienia, dlatego wcześniej warto zaczynać tylko wtedy gdy posiadany abonament jest dla nas bardzo uciążliwy (funkcjonalnie lub finansowo).
Jeżeli natomiast zabierzemy się do tego zbyt późno, to grozi nam tylko to, że umowa w międzyczasie zdąży przekształcić się w umowę na czas nieoznaczony, co spowoduje naliczenie abonamentu bez zniżek, które z reguły udzielane są na czas oznaczony w umowie (zwykle 24 miesięcy). Sama procedura przeniesienia pozostanie natomiast niezmieniona.

Ponieważ chodzi nam o "postraszenie" Orange utratą klienta, a nie faktyczne przeniesienie numeru, więc wybór operatora do którego "przenosimy" numer jest w zasadzie dowolny (nie może to być tylko oferta z grupy Orange/Nju/Flex), ale ważne jest, żeby była to oferta na kartę, bowiem tylko taka gwarantuje nam bezproblemowe anulowanie całej procedury. 
Ja proponuję jednak wybór takiego operatora, u którego w ostateczności będziemy mieli możliwość pozostać na pewien czas, a to na wypadek gdyby negocjacje z Orange zakończyły się niepowodzeniem.
Chodzi o to, że nie mamy żadnego wpływu na to czy i kiedy DUK do nas zadzwoni. Może to na przykład nastąpić dopiero na tydzień przed wyłączeniem numeru, a niekiedy wcale. Warto w takiej sytuacji mieć spokojną głowę i pewność, że nasz numer nie przepadnie i będziemy nadal mieli przyzwoity zasięg, nawet w przypadku kiedy nieprzewidziane okoliczności życiowe (np. wypadek samochodowy) sprawią, że do przeniesienia faktycznie dojdzie (być może warto też zapoznać się z moim starym wpisem na temat "co trzeba sprawdzić zanim przeniesiemy numer do innego operatora").

Teoretycznie najszybciej sprawę załatwimy w salonie operatora, do którego chcemy "przenieść" numer. Przy odrobinie szczęścia zlecenie przeniesienia numeru złożymy przy okazji zakupów w ciągu 10 - 15 minut.
Jest to też bardzo łatwe, bowiem konsultant wypełni wniosek za nas. Niewielkim utrudnieniem jest to, że właściciel numeru musi się pojawić osobiście wraz z dowodem osobistym. Większym problemem może być to, że pracownicy odmówią nam załatwienia formalności z dowolnie wybranym uzasadnieniem. Osobiście spotkałem się z takimi jak "dzisiaj nie działa nam system", "zabrakło nam odpowiednich starterów" albo trywialnie "u nas się nie da". Tak naprawdę chodzi o to, że pracownicy salonów nie otrzymują prowizji za prepaidy i dlatego wolą w tym czasie podpisywać umowy (i przy okazji zarobić). A nawet jak nie mają akurat nic do roboty, to czasami im się zwyczajnie nie chce.
Jaka na to rada? Nie wolno się dać łatwo zbyć. Jeżeli "brakuje starterów" to trzeba zapisać nazwisko konsultanta na kartce i poprosić o podanie na kiedy je zamówi, jeżeli "się nie da", to należy poprosić o rozmowę z kierownikiem itp. Miałem nawet przypadek, gdy sama groźna mina wystarczyła, żeby konsultant nagle przypomniał sobie, że może sprawę załatwić od ręki;-)
Może się zdarzyć, że konsultant będzie nalegał na podpisanie umowy abonamentowej oferując nam "niezwykle korzystne" warunki. Doradzam daleko posuniętą ostrożność i asertywność. Niestety sam byłem świadkiem sytuacji kiedy konsultant zwyczajnie kłamał próbując namówić klienta na ofertę. Po podpisaniu umowy w salonie mamy bardzo niewielkie szanse na udowodnienie swoich racji. Konsultant zawsze może twierdzić, że źle zrozumieliśmy jego słowa, a dodatkowo nie przysługuje nam prawo do odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni.
Jeżeli zdecydujemy się na zlecenie przeniesienia numeru w salonie, to do wyboru mamy praktycznie tylko dwie oferty:
Play na kartę - zaletą tej oferty jest to, że gdyby faktycznie doszło do przeniesienia numeru, to możemy skorzystać z promocji dla przenoszących numer do Play i przez dwa miesiące testować ofertę za darmo, otrzymując 200 zł na rozmowy/SMS i 20 GB pakiet internetu.
Plus/Plush na kartę - przy czym polecam raczej Plusha, ze względu na promocję dla przenoszących numer, w której dostaniemy trzy miesiące darmowych rozmów/SMS/MMS, a ponadto całkiem korzystną cenowo ofertę na dłuższą metę, o której pisałem kiedyś na blogu.

Zlecenie przeniesienia numeru przez internet potrwa nieco dłużej, ale jest wygodniejsze.
Wystarczy wypełnić odpowiedni formularz na stronie internetowej wybranego operatora, co zajmie nam najwyżej 5 minut, a następnie pozostaje już tylko oczekiwać na kuriera, który przywiezie kartę SIM i wypełniony wniosek/pełnomocnictwo do przeniesienie numeru, który wystarczy tylko podpisać. Resztą zajmie się operator. Tu największym problemem może być skuteczne umówienie się z kurierem. Bywa, że kurierzy przyjeżdżają bez zapowiedzi w godzinach dopołudniowych i dzwonią dopiero wtedy, gdy stoją już pod drzwiami, a nie ma im kto otworzyć. Bywa, że śpieszy im się tak bardzo, że "nie zauważą", że papiery podpisała osoba nieuprawniona ;-) Wprawdzie osobiście tego nie testowałem, ale sądzę, że później tego już nikt nie sprawdza, bo niby w jaki sposób? W każdym razie po wizycie kuriera papiery wracają do operatora, który załatwia resztę formalności, ale to wszystko razem trochę trwa. W najlepszym wypadku minie tydzień zanim Orange dowie się, że złożyliśmy wniosek o przeniesienie numeru.

W przypadku przeniesienia numeru przez internet mamy szeroki wybór operatorów wirtualnych, u których możemy złożyć wniosek. U wszystkich będzie on bardzo podobny. Ja posłużę się przykładem Virgin Mobile, którego wielokrotnie przetestowałem i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zazwyczaj przebiega to szybko i bezproblemowo.
Na stronie głównej operatora zobaczymy duży baner z napisem "przenieś numer":
 Po jego kliknięciu mamy do wyboru kartę lub abonament:
 Oczywiście wybieramy kartę. Następnie należy nacisnąć przycisk "wypełnij wniosek":
Następnie należy podać numer telefonu, który chcemy przenieść i nacisnąć czerwony przycisk:
Na podany numer przyjdzie SMS z kodem weryfikacyjnym, który należy wpisać w następnym kroku i ponownie nacisnąć czerwony przycisk:
Dalej należy uzupełnić dane osobowe:
i uzupełnić dane dotyczące dotychczasowego operatora oraz adres do dostawy (dla kuriera).
Zwróćcie uwagę na pole dotyczące daty przeniesienia. Jeżeli do końca umowy w Orange zostało więcej niż 5 tygodni to należy zaznaczyć opcję "na koniec ważności umowy", tak jak na ekranie poniżej. Jeżeli mniej niż 5 tygodni lub umowa przeszła już w umowę na czas nieoznaczony to wybieramy wariant "na koniec okresu wypowiedzenia". Jest jeszcze wariant pozwalający nam wybrać konkretną datę. Będzie on przydatny w sytuacji gdy do końca umowy w Orange zostało więcej niż 3 miesiące. System UKE nie przyjmuje wniosków z terminem przeniesienia odleglejszym niż 3 miesiące. W takich przypadkach trzeba wpisać datę bliższą niż 3 miesiące, licząc się z karą umowną od Orange gdyby do przeniesienia faktycznie doszło (ale przecież zakładamy, że nie dojdzie).
Pozostaje już tylko potwierdzić zapoznanie się z regulaminami i nacisnąć przycisk "Przenoszę numer":

 

Kurier z kartą SIM pojawia się najczęściej już następnego dnia. Po podpisaniu papierów, po około tygodniu przyjdzie SMS z datą planowanego przeniesienia numeru. Dopiero od tego momentu Orange wie, że chcemy ich opuścić. :-)

Teraz można już tylko czekać na telefon z DUK.

Jeżeli się szczęśliwie doczekamy, dostaniemy dobre warunki i podpiszemy aneks, to zlecenia przeniesienia numeru nie musimy już wycofywać. Otrzymaną prepaidową kartę SIM możemy wyrzucić.
Jeżeli DUK nie zadzwoni lub nie zaproponuje nic ciekawego, to musimy podjąć decyzję:
- czy wycofać wniosek o przeniesienie i pozostać w Orange w umowie na czas nieokreślony? Pytanie tylko po co? Skoro dotąd nic nie zaproponowali, to szanse, że nagle zmienią zdanie są żadne. Można najwyżej przejść do oferty na kartę lub Flex/Nju.
Wtedy trzeba zadzwonić do Orange na numer *555 i anulować wniosek o przeniesienie numeru lub wysłać SMS o treści ZOSTAJE na numer 80260. Można też załatwić to przez infolinię. Jednak nie radzę zostawiać tego na ostatni dzień. Lepiej mieć z tydzień zapasu.
- czy nic nie robić i pozwolić na przeniesienie numeru, aby za jakiś czas ewentualnie wrócić do Orange jako "nowy" klient przy okazji ciekawej promocji.

Ja osobiście doradzam raczej te drugie rozwiązanie.








niedziela, 10 listopada 2019

Telewizor od Orange, czyli promocja dla ślepych na oba oczy

Tak długo czekaliśmy na jakąś promocję od Orange, że gdy w końcu takowa się pojawiła, to trudno o niej w ogóle nie wspomnieć. Tym bardziej, że o ile w przypadku ofert głosowych Orange często możemy liczyć na spore rabaty, to w przypadku oferty Love promocje u pomarańczowego operatora są prawdziwą rzadkością.

Telewizor za 1 zł do każdej umowy Love z telewizją. Na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo dobrze.
Czar prysnął gdy sprawdziłem dokładnie co to za telewizor. 32 calowy Thomson HD3301 to telewizor HD Ready z ekranem o prehistorycznej rozdzielczości 1366 x 768. Orange dołącza taki telewizor do usługi, w której ponad połowa kanałów TV dostępna jest w jakości Full HD (1920 x 1080), a już ponad rok temu zachęcał nas do jej zakupu kusząc transmisjami sportowymi w rozdzielczości 4K (3840 x 2160).
O takich luksusach jak WiFi, czy Smart TV oczywiście także możemy w Thomsonie zapomnieć.
Wracając na chwilę na grunt telefoniczny to tak, jakby do abonamentu no-limit z 50 GB pakietem internetu, bezpłatnym Tidalem i nawigacją na cały okres umowy dodawać Nokię 3310 ;-)


Jest chyba nawet gorzej, bo w ogóle trudno mi znaleźć zastosowanie dla takiego telewizora. Niska rozdzielczość byłaby łatwiejsza do zaakceptowania w telewizorze 20 calowym. Na małym ekranie mniej byłoby widać pojedyncze piksele, a jednocześnie mniejszy telewizor nadawałby się na przykład do kuchni, czy na działkę.
Dla dziecka do konsoli też to się raczej nie nada, bo gdy kumple zobaczą pixelozę na ekranie to pomyślą, że to stare Atari włożone w obudowę od Xboxa i dzieciak stanie się pośmiewiskiem do końca podstawówki.
Jedyne zastosowanie, które przyszło mi do głowy to prezent dla niezbyt lubianej teściowej, która ciągle gubi okulary;-)
Wprawdzie nawet TV Trwam nadaje już w HD, ale w tym przypadku jakość obrazu nie jest tak istotna. Ważniejszy jest przekaz płynący z głośnika, a akurat głośniki ten telewizor ma podobno dobre.

Załóżmy, że udałoby nam się taki telewizor odsprzedać za około 500 zł (przybliżona wartość rynkowa), to w porównaniu z ceną abonamentu, który musimy przy tym zamówić widać, że otrzymujemy mniej więcej równowartość czterech abonamentów (Standard) gratis, czyli odpowiednik maksymalnie 17% rabatu (4/24). To niewiele, zwłaszcza jeśli porównamy cenę pakietu Love z ofertami telewizji kablowych, gdzie standardem jest na ogół pakiet internetu z telewizją w cenie do 60 zł/m-c. Jeśli doliczymy do tego abonament komórkowy o wartości około 20 zł/m-c (choć można znaleźć i tańsze oferty), to wciąż zapłacimy tam wyraźnie mniej niż w Orange.

Z mojego punktu widzenia ofertę Orange mogłaby ratować tylko możliwość zakupu telefonu w cenie wyraźnie niższej niż rynkowa. Dlatego uważnie przejrzałem aktualny cennik telefonów dostępnych z ofertą Love. Niestety mimo najszczerszych chęci nie udało mi się znaleźć nic ciekawego. Wprawdzie operator oferuje teraz zestawy telefonów, w których tańszy dostajemy niby za złotówkę, ale:
- zestaw Samsung A50 + Samsung A10 wyceniono na 1609 zł w Love Standard, co odpowiada mniej więcej wartości rynkowej tych telefonów wskazywanej przez Ceneo.pl
- zestaw Oppo A5 2020 + Oppo A1K wyceniono na 841 zł w Love Standard, co jest wprawdzie wartością znacząco niższą niż wskazuje Ceneo (około 1300 zł), tyle że same telefony są w Polsce całkowicie nieznane, a przy tym nie wyróżniają się niczym szczególnym spośród telefonów dostępnych w zbliżonych (a nawet niższych) cenach,
- zestaw Xiaomi Redmi Note 7 + Redmi 7A za 889 zł w Love Standard (które Ceneo wycenia na 1050 zł). Niby trochę taniej, ale w sumie to grosze.


Komu polecam świąteczną promocję Orange?

Krótko mówiąc polecam ją wszystkim tym, którzy ze względu na brak alternatywy są i tak skazani na pakiet Love od Orange. Nie pamiętam żeby w całej historii pakietu Love operator dawał więcej niż 2 miesiące usługi gratis. Z tego punktu widzenia nawet ten marny telewizor jest jakąś korzyścią, choć osobiście wolałbym dostać 500 zł do ręki, bo taki sprzęt mogę polecić tylko ludziom ślepym na oba oczy.

Aktualizacja z dnia 1.12.2019
W z okazji Black Friday w ofercie Love znacznie przeceniono niektóre telefony, co sprawia, że sytuacja znacznie się poprawiła. Moim zdaniem szczególnie warto zainteresować się następującymi modelami:

Huawei P20 w wersji 4/64, który w Love Standard kosztuje 600 zł (24 raty po 25 zł), czyli co najmniej 400 zł poniżej wartości rynkowej. Telefonu chyba nie trzeba przedstawiać, bo było o nim głośno kiedy debiutował wiosną ubiegłego roku. To właśnie seria P20/P20 Pro sprawiła, że Huawei w Polsce zaczął być postrzegany jako pełnoprawny konkurent flagowych telefonów Samsunga. W cenie do 1000 zł trudno mi wskazać lepszą alternatywę dla tego telefonu. Szczególnie, biorąc pod uwagę, że często w wyższych cenach oferowane są modele ze średniej półki, jak choćby P30 Lite, seria A40/50/70 Samsunga.

Huawei Mate 20 to telefon w wielu aspektach porównywalny z Huawei P20 Pro, a w sklepach można go kupić za około 1500 zł. W Orange Love Standard zapłacimy za niego 1080 zł (24 raty po 45 zł), czyli ponownie jest to około 400 zł poniżej wartości rynkowej.

Biorąc pod uwagę zaoszczędzone 400 zł na telefonie i optymistycznie 500 zł z hipotetycznej odsprzedaży telewizora, oferta Love może już być interesująca nawet dla tych, którzy mają dostęp do usług lokalnej kablówki.
Szczególnie dotyczy to osób, które mają już inne usługi w Orange - ale dużo zależy tu od indywidualnej sytuacji: wysokości płaconych dotychczas abonamentów, czasu pozostałego do końca umowy itp.Ogólnie mówiąc im wyższy abonament i i im dalej do końca umowy, tym oferta bardziej się opłaca.
Nie sposób omówić tego szczegółowo na blogu. Osobom, które chciałyby wycisnąć maksimum soku z pomarańczy pozostaje mi polecić ten wpis.