czwartek, 13 grudnia 2018

Showmax opuszcza Polskę. Czy to okazja do zerwania umowy z Play?

Czarna seria. Raptem kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że Rebtel od nowego roku zwija swój biznes w Polsce, a wczoraj także Showmax ogłosił, że będzie świadczył usługi w Polsce tylko do końca stycznia przyszłego roku.

Decyzja Rebtel nie jest wielką niespodzianką. Operator od początku twierdził, że usługa ma charakter testowy. Prawdopodobnie jej rentowność była żadna, a po wpadce wizerunkowej związanej z dystrybucją kart SIM oraz mocnej (choć nieco krótkiej) ripoście Play takiego obrotu sprawy można się było już spodziewać.

Natomiast wycofanie się Showmax z Polski jest zaskoczeniem chyba dla wszystkich.
Do tego stopnia, że rzecznik Play wprost przyznał to na Twitterze, zapowiadając jednocześnie rychłe przygotowanie alternatywnej propozycji dla swoich klientów.
To, że spory partner handlowy nie został wcześniej uprzedzony o planach Showmax jest dla mnie niespodzianką, bo takich decyzji nie podejmuje się raczej z dnia na dzień.

Co zaproponuje Play?
Niewątpliwie operator ma spory problem. Przez dość długi czas darmowy abonament w Showmax był oferowany jako cześć pakietu w niektórych ofertach głosowych tego operatora.
Wprawdzie według mojej wiedzy warunki bezpłatnego dostępu do oferty Showmax nie były zawarte w głównej umowie abonamentowej tylko w oddzielnym regulaminie, ale niewątpliwie sposób prezentacji oferty (choćby na stronie internetowej, czy w materiałach reklamowych) sprawiał wrażenie, że dostęp do Showmax jest nieodłączną częścią oferty dla konsumenta, ściśle związaną z umową abonamentową.
W regulaminie "Showmax w Play" nie znalazłem zapisów, które przewidywałyby sposób postępowania w przypadku zakończenia działalności przez Showmax.
Dlatego moim zdaniem operator nie może po prostu powiedzieć "sorry, taki mamy klimat" ;-)
Konsument podpisując umowę o abonament miał pełne prawo wierzyć, że będzie mógł w pełni korzystać z usługi przez okres czasu przewidziany w umowie. Brak takiej możliwości moim zdaniem stanowi znaczące naruszenie warunków umowy, co teoretycznie może oznaczać możliwość odstąpienia od umowy abonamentowej, a co najmniej prawo do rekompensaty finansowej za okres, w którym usługa nie działa w sposób przewidziany w umowie (czyli na przykład zwrot opłaty abonamentowej).

Niewątpliwie Play będzie musiał wkrótce wysłać oficjalną informację do swoich abonentów dotyczącą zakończenia współpracy z Showmax. Zapewne znajdą się tam informacje co do dalszych kroków jakie może podjąć abonent. Czy Play oficjalnie pozwoli na odstąpienie od umowy? Osobiście wątpię. Operatorzy z reguły starają się zniechęcić klientów do takiego rozwiązania. Niedawno mieliśmy tego dobry przykład w Orange, o czym pisałem w tym wpisie. Ten sam przykład udowadnia jednak, że przy pewnej determinacji można jednak doprowadzić sprawę do pożądanego finału. Nawet jeśli ktoś tak naprawdę nie ma zamiaru zrywać umowy z operatorem, to zawsze może to być elementem negocjacji poprawy jej warunków. :-)

Aktualizacja z dnia 14.12.2018
Znamy już oficjalne stanowisko Play w sprawie możliwości odstąpienie od umowy:


Ups, przepraszam, to nie ten link ;-) Właściwy link do oświadczenia tutaj.
Rzecznik prasowy Play informuje w nim (cyt): "Sytuacja nie jest podstawą do rozwiązania umowy. My nie świadczymy usługi Showmax, a jedynie oferujemy klientom 100% rabatu przez czas określony (12, 6 lub 3 miesiące) na usługę naszego partnera, czyli Showmaxa. Nie mamy wpływu na działania Showmax, to jest niezależny podmiot".

Radzę zapoznać się z artykułem opublikowanym na stronie Federacji Konsumentów dotyczącym zmian w ofercie kanałów dostępnych w telewizjach kablowych. Z drugiej strony trzeba jednak też wziąć pod uwagę fakt, że darmowy dostęp do Showmax w Play jest tylko usługą uzupełniającą do podstawowej usługi telekomunikacyjnej, dlatego trudno będzie udowodnić, że jest to wada istotna, co jest warunkiem umożliwiającym odstąpienie od umowy.




piątek, 23 listopada 2018

Black Friday w Orange.

W tegorocznej edycji promocji mamy szeroki wybór. Kilkanaście modeli telefonów, w większości całkiem sensownych, a w dodatku możemy sobie wybrać czy kupimy je z umową czy bez.

Jednocześnie sprawia to, że trudno to będzie prześwietlić promocję w jednym, w miarę zwięzłym wpisie.
A jednak spróbuję :-) 

Wariant najłatwiejszy do porównania to zakup telefonu bez umowy. Do wyboru mamy:

Samsung Galaxy S9 - 20 rat po 105 zł, czyli 2100 zł. Najniższe ceny z Ceneo to nieco ponad 2200 zł.
Huawei P20 Pro - 20 rat po 132 zł, czyli 2640 zł. Najniższe ceny z Ceneo to około 2700 zł.
Sony Xperia XZ3 - 20 rat po 147 zł, czyli 2940 zł. Najniższe ceny z Ceneo to około 2900 zł.
Samsung Galaxy S9+ - 20 rat po 124 zł, czyli 2480 zł. Najniższe ceny z Ceneo to około 2700 zł.
Samsung Galaxy S8 - 20 rat po 82 zł, czyli 1640 zł. Najniższe ceny z Ceneo to około 1800 zł.
Motorola Z2 Play - 20 rat po 55 zł, czyli 1110 zł. Najniższe ceny z Ceneo to około 1200 zł.
HTC U12+ - 20 rat po 124 zł, czyli 2480 zł. Najniższe ceny z Ceneo to około 2800 zł.
Huawei P20 128 GB - 20 rat po 102,5 zł, czyli 2050 zł. Najniższe ceny z Ceneo to około 1800 zł.
Sony Xperia XA2 - 20 rat po 47 zł, czyli 940 zł. Najniższe ceny z Ceneo to około 1200 zł.
Alcatel 3 - 20 rat po prawie 16 zł, czyli 312 zł. Najniższe ceny z Ceneo to około 500 zł.
iPhone 6s 32 GB - 20 rat po 73,50 zł, czyli 1470 zł. Najniższe ceny z Ceneo to około 1400 zł.
HTC U11 - 20 rat po 61 zł, czyli 1220 zł. Najniższe ceny z Ceneo to około 1600 zł.

Jak widzicie ceny ustalono tak, żeby na ogół było nieco taniej niż w innych sklepach, dlatego jest szansa, że większość modeli będzie dostępna przez sensowny okres czasu, a nie tak jak to było w ubiegłym roku (przez parę minut).

Oferta z umową głosową.

Telefony promowane są w wyższych planach komórkowych (Optymalnym za 50 zł/m-c i Wzbogaconym za 70 zł/m-c) dlatego całkowity koszt umowy będzie bardzo wysoki. Sprawdźmy o ile suma rat za telefon w abonamencie różni się od sumy rat we wspomnianej wcześniej ofercie bez umowy:

Samsung Galaxy S9 - kosztuje o 320 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu. 
Huawei P20 Pro - kosztuje o 400 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu. 
Sony Xperia XZ3 - kosztuje o 33 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
Samsung Galaxy S9+ - kosztuje o 400 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
Samsung Galaxy S8 - kosztuje o 128 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
Motorola Z2 Play - kosztuje o 54 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
HTC U12+ - kosztuje o 16 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
Huawei P20 128 GB - kosztuje o 154 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu. 
Sony Xperia XA2 - kosztuje o 100 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
Alcatel 3 - kosztuje o 24 zł więcej niż w ofercie bez abonamentu! To już raczej sytuacja kuriozalna.
iPhone 6s 32 GB - kosztuje o 61 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
HTC U11 - kosztuje o 140 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.

Jak widać w większości przypadków za telefon bez abonamentu zapłacimy niemal tyle samo co w abonamencie. Tylko, że w abonamencie musimy dodatkowo zapłacić co miesiąc wysoki abonament.
Nawet z rabatem 20 % i dodatkowo 20 zł za łączenie usług to się zwyczajnie nie opłaca.

Podobnie wygląda to w ofercie LOVE.

Na stronie promocji skromnie zapomniano dodać, że podane raty w przypadku niektórych modeli telefonów dotyczą umowy na 36 rat.  Przyznam, że zanim się zorientowałem, to pomyślałem przez chwilę, że mamy wreszcie dobrą promocję.



Samsung Galaxy S9 - kosztuje o 120 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu. 
Huawei P20 Pro - kosztuje o 84 zł więcej niż w ofercie bez abonamentu. 
Sony Xperia XZ3 - kosztuje o 36 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
Samsung Galaxy S9+ - kosztuje o 32 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
Samsung Galaxy S8 - kosztuje o 128 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
Motorola Z2 Play - kosztuje o 210 zł więcej niż w ofercie bez abonamentu!
HTC U12+ - kosztuje o 68 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
Huawei P20 128 GB - kosztuje o 45 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu. 
Sony Xperia XA2 - kosztuje o 76 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
Alcatel 3 - kosztuje o 24 zł więcej niż w ofercie bez abonamentu!
iPhone 6s 32 GB - kosztuje o 54 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.
HTC U11 - kosztuje o 68 zł mniej niż w ofercie bez abonamentu.

Po drugie sama cena abonamentu za pakiet LOVE jest nieco wygórowana w porównaniu z ofertą konkurencji. Biorąc pod uwagę, że konkurencyjne oferty światłowodu w Netii kosztują 40 zł/m-c a UPC 30 zł/m-c, to dodając do tego cenę abonamentu głosowego dochodzimy w okolice 50 - 60 zł/m-c.
Zatem w Orange LOVE za same usługi przepłacamy w granicach 20 - 30 zł/m-c, co daje 480 - 720 zł rocznie i nie może zostać w pełni zrekompensowane dzięki niższej cenie telefonu.

Jednak w przypadku jeśli w naszej okolicy nie ma praktycznie żadnej alternatywy dla neostrady, przejście do  oferty Love z telefonem HTC U11 może być całkiem sensownym rozwiązaniem. 

Promocja potrwa do 29 listopada lub do wyczerpania zapasu promocyjnych telefonów, co akurat w przypadku HTC U11 jest całkiem prawdopodobne.


piątek, 9 listopada 2018

Garść promocji w Play. Część trzecia: 6 miesięcy za darmo w nowej ofercie NEXT.

Dziś ostatni odcinek trylogii ;-) Tym razem przeczytacie o promocji Play w prepaidzie.
Nie jest to może klasyczny prepaid, bo nie trzeba w nim doładowywać konta, ale poza tym ma wszystkie inne cechy (zalety) oferty na kartę, czyli przede wszystkim elastyczność (możliwość rezygnacji z dnia na dzień) i bezpieczeństwo.
Oferuje także coś, co czyni go w tej chwili najlepszą ofertą na rynku - 6 miesięcy usług zupełnie za darmo dla przenoszących numer do Play. Pozostali klienci mogą liczyć na 3 miesiące usług za darmo.

Wprawdzie mamy już na rynku inną darmową ofertę, pisałem o niej w tym wpisie, ale oferta Play ma tą przewagę, że poza nielimitowanymi rozmowami, SMS/MMS otrzymujemy także aż 50 GB pakiet internetu (w Rebtel dostaniemy jedynie 1 GB) oraz pakiet roamingowy w UE zawierający 100 minut, 50 SMS/MMS i 500 MB internetu. Nie da się też ukryć, że Play jest niewątpliwie o wiele bardziej znaną firmą niż jego szwedzki konkurent.

Z moich obserwacji wynika, że dla przeciętnego klienta najpoważniejszą wadą oferty na kartę jest konieczność regularnego doładowywania konta. Ludzie często obawiają się, że zapomną o doładowaniu, zabraknie im środków na koncie i nie będą mogli skorzystać z telefonu w najmniej oczekiwanym momencie. Choć samoodnawiające się pakiety i automatyczne doładowania z rachunku bankowego niemal zupełnie eliminują takie ryzyko, to w obu wspomnianych najnowszych ofertach operatorzy postarali się to jeszcze bardziej uprościć - całkowicie zlikwidowali tradycyjne doładowania. Zastąpiła je subskrypcja. Dokładnie taka, z jaką mamy do czynienia w popularnych serwisach multimedialnych, takich jak Netflix, czy HBO Go. Wystarczy raz podać w serwisie numer swojej karty płatniczej i jest ona później regularnie obciążana należnościami za usługi.

Czy to bezpieczne? Płatności kartą w internecie zawsze wiążą się z pewnym ryzykiem, ale w  przypadku oferty Play przynajmniej nie jest ono większe niż przy każdej innej płatności w internecie.
Zabezpieczenie polega na tym, że karta obciążana jest co miesiąc stałą sumą za subskrypcję. Po zakończeniu darmowych 6 miesięcy jest to zawsze 45 zł/m-c. Nie ma ryzyka, że kwota ta będzie wyższa lub nastąpi kilka obciążeń w trakcie jednego miesiąca, bowiem byłoby to niezgodne z umową i podlegałoby procedurze chargeback.
Za wszelkie inne usługi, które nie są zawarte w abonamencie subskrypcji płacimy z tak zwanej "skarbonki", czyli dodatkowego salda na koncie, które musimy wcześniej doładować. Doładowanie skarbonki jest przy tym niezwykle proste i natychmiastowe, bowiem polega na użyciu krótkiego kodu *110# z klawiatury telefonu, co spowoduje obciążenie naszej karty płatniczej kwotą 10 zł i doładowanie skarbonki tą samą sumą. Co ciekawe pieniądze ze skarbonki możemy przelać z powrotem na swoje konto bankowe, czyli zupełnie inaczej niż to jest w innych prepaidach.
Moim zdaniem jest to najprostsze z możliwych rozwiązań przy zachowaniu względnego bezpieczeństwa, co uważam za dużą zaletę oferty.

Oczywiście standardowa cena 45 zł/m-c, to słaba oferta i gdyby nie darmowe miesiące to z pewnością bym jej nie polecał. Jednak polecam, bowiem 6 miesięcy subskrypcji gratis czyni z niej doskonałą ofertę na przeczekanie, w przypadku gdy nie uda nam się uzyskać dobrej oferty na przedłużenie dotychczasowego kontraktu u innego operatora.
Jest to także doskonała oferta dla tych, którzy rozważają podpisanie umowy abonamentowej z Play, ale chcieliby najpierw przez jakiś czas przetestować jakość (w sensie rosnący zasięg) tego operatora.

Potencjalnie istnieje możliwość przedłużenia bezpłatnego okresu subskrypcji, bowiem każdy klient, któremu polecimy Play Next i który skorzysta (i zapłaci) z oferty daje nam dodatkowy miesiąc subskrypcji za 1 zł.

Dalsze szczegóły dotyczące oferty znajdziecie na stronach internetowych Play.
Jak na razie nie widzę w ofercie żadnych haczyków, ale jeśli takowe napotkam, to z pewnością ten wpis uzupełnię, bowiem postanowiłem osobiście przetestować usługę ;-)

Według informacji podanych na stronie internetowej promocja potrwa do 15 listopada.
Dla dociekliwych jak zwykle regulamin promocji.

Aktualizacja z dnia 16.11.2018
Zgodnie z zapowiedzią od dzisiaj obowiązują już zmienione warunki promocji. Teraz klienci przenoszący numer do Play Next otrzymają przez 6 miesięcy 50% upust na subskrypcję, czyli zapłacą 22,50 zł/m-c. Klienci wybierający nowy numer korzystają z takiego samego upustu przez 3 miesiące.
Wciąż obowiązuje promocja dająca 1 miesiąc subskrypcji gratis za skorzystanie z kodu polecającego otrzymanego od aktualnego użytkownika oferty. Jeżeli nie macie skąd wziąć takiego kodu, to możecie skorzystać z mojego: 14346398

Od kilku dni testuję usługę i mogę powiedzieć, że jak na razie wszystko funkcjonuje bezproblemowo.
Nawet odpowiedni starter udało mi się dostać już w drugim salonie ;-) Ze względu na to, że pula numerów zaczynających się od 450... jest jeszcze stosunkowo mało wykorzystywana istnieje spora szansa na wybranie sobie nowego numeru różniącego się tylko prefiksem od naszego podstawowego numeru telefonu. Ja z takiej możliwości skorzystałem. Są też tacy, którzy twierdzą, że udało im się wyhaczyć  "złoty numer", choć zapewne musieli na to poświęcić sporo czasu.

niedziela, 4 listopada 2018

Garść promocji w Play. Część druga: korzystny pakiet dla firm.

W drugiej części cyklu omówię promocję dla posiadaczy REGONu. Chodzi o ofertę BIZNES BOX ULTRA dla przenoszących numery do Play.

Dwa lata temu polecałem Wam podobny pakiet w Orange. W jego skład wchodził Plan Wspólny dla trzech numerów oraz Internet LTE dla domu. Za całość (po wszystkich możliwych rabatach) trzeba było zapłacić około 65 zł/m-c (20 zł za Plan Wspólny + 45 zł za internet LTE dla domu) plus raty za urządzenia. Ten pakiet cieszył się sporym powodzeniem, ale czasy się zmieniły i teraz o takiej ofercie w Orange możemy tylko pomarzyć.

We wspomnianej ofercie Play w podstawowym pakiecie są wprawdzie tylko dwa, a nie trzy numery komórkowe, a w dodatku abonament jest nieco droższy, bo kosztuje dokładnie 60 zł/m-c netto, czyli 73,80 zł/m-c z VAT, ale to i tak wyraźnie mniej niż trzeba w tej chwili zapłacić za podobny pakiet w Orange (LOVE około 100 zł), nie mówiąc już o tym, że sam abonament za Internet Domowy 4G kosztuje teraz w Orange 70 zł/m-c.  Dodatkowo dokupując telefony (urządzenia) w Orange musimy teraz zapłacić za nie praktycznie tyle samo ile kosztują w każdym sklepie, a w Play możemy dokupić dwa smartfony w cenie znacząco niższej niż rynkowa, bowiem zostaniemy zwolnieni z 6 (a w przypadku zakupu Samsunga nawet 9) pierwszych rat (a właściwie dopłat) za telefon (umowa trwa 25 miesięcy).

Jak dużo możemy zaoszczędzić? Przykładowo (podaję wartość dopłaty z VAT w skali całej umowy):
za Samsunga A6 zapłacimy 590 zł,
za Samsunga A7 zapłacimy 823 zł,

za Samsunga J6 zapłacimy 540 zł.
W przypadku droższych modeli wygląda to nieco gorzej, ale wciąż nie przepłacimy:
za Samsunga S8 zapłacimy 1770 zł,
za Samsunga S9 zapłacimy 2434 zł.

W przypadku telefonów innych producentów zapłacimy o 3 raty więcej, więc trudniej znaleźć okazję, ale z popularniejszych modeli:
za Huaweia Mate 10 Lite zapłacimy 737 zł,
za Huaweia P 20 Lite zapłacimy 774 zł,


Co dostajemy w ramach abonamentu?
Standardowo są to nielimitowane rozmowy/SMS/MMS oraz 20 GB pakiet internetu (po przekroczeniu lejek 1 Mbps) dla 2 numerów oraz dodatkowa karta SIM do routera/laptopa z limitem 200 GB (lejek jak wyżej). Uwaga - dodatkowa karta do internetu może korzystać wyłącznie z nadajników własnych Play.

Niewątpliwą wadą oferty są warunki korzystania z usług w roamingu. Play uzyskał w UKE zgodę na stosowanie dopłat i wprowadził je nawet w abonamentach biznesowych.
O szczegółach pisałem w styczniu w tym wpisie, ale teraz w regulaminie wyczytałem, że jest nawet gorzej niż myślałem. Wystarczy, że (cyt.) "w ciągu ostatnich 30 dni użycie w Strefie Euro na Karcie SIM/USIM było większe niż w Polsce (wystarczy przeważające użycie dla jednej z Usług Telekomunikacyjnych, np: MMS)..." aby operator zaczął stosować dopłaty.
Z tego wynika, że wystarczy wysłanie już jednego MMS-a z wakacji w roamingu żeby wpaść w dopłaty (przy założeniu, że w poprzednich 30 dniach nie wysyłaliśmy MMS-ów w Polsce).

Oferta pozwala na dokupienie dodatkowych kart SIM, ale mam wątpliwości czy jest to opłacalne. Moje wątpliwości dotyczą szczególnie trzeciej karty głosowej do oferty, za którą zapłacimy 30 zł/m-c netto. Później jest już lepiej: za każdą kolejną do ósmej włącznie trzeba zapłacić 20 zł/m-c netto, a za każdą następną powyżej ośmiu 15 zł/m-c netto. Mogłoby się to opłacić przy założeniu, że znajdziemy w cenniku wyjątkowo dobrze wycenione modele telefonów. Wtedy opłaty za dodatkowe karty SIM mogłyby teoretycznie zostać zrekompensowane poprzez zakup tańszych telefonów.
 
Całkowity koszt umowy w powyższych przykładach nie pozwoli ich nazwać dobrą ofertą w rozumieniu w jakim stosuję to pojęcie na blogu. Z drugiej strony jednak oferta ta jest znacząco lepsza od znanych mi porównywalnych ofert abonamentowych u innych dużych operatorów, no przynajmniej dla osób nie korzystających z roamingu.

Jak już wspomniałem w poprzednim wpisie, według słów rzecznika Play promocja potrwa do 7 listopada, więc zainteresowani nie mają zbyt wiele czasu.



środa, 31 października 2018

Garść promocji w Play. Część pierwsza: z Samsungiem 9 abonamentów gratis.

Dzisiaj pierwsza część wpisu na temat promocji w Play. Musiałem wpis podzielić na części, bo w całości chyba nikt by tego nie zniósł. :-) Dla porządku przypomnę tylko, że w poprzednim wpisie poruszyłem temat pewnych zawirowań dotyczących tego operatora, które być może należy wziąć pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o wiązaniu się długoterminową umową.

O tej promocji wspominałem już krótko w podsumowaniu wakacji. Chodzi o promocję 6 miesięcy abonamentu gratis dla przenoszących numer do Play. W międzyczasie pojawiła się jednak jej modyfikacja, w której klienci przenoszący numer do Play wybierając telefon Samsunga mogą liczyć na 9 miesięcy abonamentu gratis.
9 miesięcy w skali 24 miesięcznej umowy to już 37% rabatu, więc na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo interesująco. Niestety trzeba od razu dodać, że powyższa zniżka obowiązuje tylko w ofercie L. To najwyższy abonament, który nawet bez telefonu kosztuje 60 zł/m-c. Decydując się na wariant z telefonem możemy sami wybrać wysokość dopłaty (w zakresie 10 do 130 zł), która podwyższy wartość abonamentu jednocześnie zmniejszając opłatę na start, którą trzeba zapłacić za urządzenie.
Biorąc pod uwagę, że abonament będziemy musieli płacić jedynie przez 15 miesięcy, to w zdecydowanej większości przypadków najkorzystniej będzie wybrać taką wartość abonamentu, aby opłata na start za telefon była jak najniższa.
Przykładowo Samsung A6 w abonamencie za 70 zł/m-c kosztuje 779 zł. Wybierając abonament za 80 zł/m-c obniżymy pierwszą wpłatę za telefon do 529 zł, co w rezultacie da nam niższy całkowity koszt umowy. Wybierając abonament za 100 zł/m-c obniżymy pierwszą wpłatę do 1 zł, a całkowity koszt umowy będzie najniższy: 15 x 100 zł (abonament) + 30 zł (aktywacja) + 1 zł (opłata za telefon) = 1531 zł.
Warto zauważyć, że pomimo 9 miesięcy abonamentu gratis (czyli niby zaoszczędzonych 900 zł) i tak trudno to nazwać dobrą ofertą, biorąc pod uwagę, że ten telefon możemy kupić na wolnym rynku już poniżej 1000 zł.
Podobnie wygląda to w przypadku innych modeli. Na przykład Samsung S8 kosztuje 699 zł w abonamencie za 140 zł/m-c, co oznacza ponad 2800 zł całkowitego kosztu umowy, przy cenie rynkowej telefonu w okolicach 2000 zł.
Dlaczego więc w ogóle piszę o tej promocji?
Przenosząc większą ilość numerów do Play możemy otrzymać całkiem spory rabat na abonament, który wynosi:
- 15 zł/m-c na jeden numer przy wyborze 2 numerów (oferta duet L),
- 20 zł/m-c na każdy numer przy wyborze 3 - 4 numerów (oferta rodzina L), 
- 25 zł/m-c na każdy numer przy wyborze 5 - 10 numerów (oferta pokolenia L)
Z tej ostatniej możliwości zapewne skorzystają nieliczni, ale już przy 3 przenoszonych numerach daje nam to (15 miesięcy x 20 zł) 300 zł rabatu który pomniejsza całkowity koszt umowy i wtedy oferta Play wygląda już znacznie sensowniej.
Szczególnie biorąc pod uwagę, że abonament L zawiera całkiem bogaty pakiet usług, między innymi 30 GB pakiet internetu, TIDAL na 24 miesiące, oraz HBO i Showmax na 6 miesięcy.

Jaki telefon opłaca się kupić?
Z modeli dostępnych w tej chwili sklepie internetowym całkowity koszt umowy dla:
- Samsunga A6 wynosi 1231 przy cenie rynkowej poniżej 1000 zł,
- Samsunga A6+ wynosi 1531 przy cenie rynkowej poniżej 1000 zł,
- Samsunga A7 wynosi 1606 przy cenie rynkowej w okolicy 1300 - 1400 zł,
- Samsunga S8 wynosi 2530 przy cenie rynkowej poniżej 2000 zł.
Z tego wynika, że szału nie ma. Można ewentualnie rozważyć zakup modelu A6 (choć ma on raczej słabe recenzje) lub A7 (choć nie wiem czy w porównywalnej cenie nie lepiej kupić S7).

Promocja potrwa do 7 listopada. Niestety nie mogłem o niej wcześniej napisać, bo miałem spore trudności z dotarciem do jej regulaminu. A regulamin promocji jest tu bardzo istotny, bowiem istnieją rozbieżności pomiędzy jego zapisami, a tym co można "wyklikać" w sklepie internetowym Play.
Przykładowo regulamin promocji stanowi, że możemy zamówić dowolny model telefonu Samsunga z aktualnego cennika telefonów, natomiast na stronie internetowej nie zawsze jest to możliwe.
Obecnie pełen zestaw regulaminów dotyczących tej promocji znajdziecie na stronie internetowej operatora.




niedziela, 28 października 2018

Koniec dobrej zabawy? Play na zakręcie?

Można odnieść wrażenie, że debiut giełdowy Play był dla tej firmy niczym dotknięcie czarodziejskiej różdżki.
W ciągu nieco ponad roku od debiutu:

1. Wartość akcji operatora spadła o połowę. Portal money.pl określił to nawet mianem najbardziej spektakularnego spadku giełdowego od kryzysu finansowego. Co ciekawe na pierwszy rzut oka nie widać podstaw do aż takich spadków. Firma wciąż raportuje niezłe wyniki, a dodatkowo tak bardzo dba o swoich akcjonariuszy, że zaciąga nawet kredyty bankowe na wypłatę dywidendy ;-)

2. Nastąpiła zmiana na stanowisku prezesa zarządu operatora (od 1.08.2018). To się zdarza. Jednak Jørgen Bang‑Jensen kierował spółką od niemal 10 lat, można więc powiedzieć, że był autorem sukcesu operatora, a powody jego odejścia są nieco tajemnicze. On sam miał powiedzieć "Nie mieszkałem w Danii od 21 lat. Pora poświęcić więcej czasu rodzinie" (źródło). Lepiej późno niż później ;-)
Dodatkowo tydzień temu dowiedzieliśmy się o kolejnych znaczących zmianach w składzie zarządu Play. W sumie z sześciu członków zarządu stanowiska zachowa (przynajmniej na razie) tylko dwóch.
Odnoszę wrażenie, że wszyscy odeszli dobrowolnie, więc wygląda to trochę jak ewakuacja z tonącego okrętu ;-)

3. Od początku 2018, raporty UKE wskazują na narastający odpływ klientów. W 3 kwartale 2018 r Play stracił (netto) ponad 22 tysiące klientów i dał się w tej konkurencji wyprzedzić (ale nieznacznie) tylko Orange :-) To naprawdę spora niespodzianka, bo jeszcze w ubiegłym roku wydawało się, że wzrosty liczby klientów w Play nie będą miały końca. Firma wywalczyła wtedy pozycję lidera polskiego rynku jeśli chodzi o liczbę kart SIM.

Co to wszystko obchodzi zwykłych klientów? Obawiam się, że wkrótce może powtórzyć się historia, jaka miała miejsce w przypadku Orange, czyli że będzie to miało wpływ na ofertę.
Mamy już pierwsze przymiarki do cięcia kosztów roamingu krajowego. Jeszcze w połowie ubiegłego roku rzecznik Play zapewniał, że firma nie zamierza rezygnować z roamingu krajowego.
Teraz dowiadujemy się, że już w połowie listopada operator zamierza testowo zrezygnować z roamingu na terenie Poznania, a wkrótce planowane są kolejne tego rodzaju testy w innych lokalizacjach.

Czy warto w tej sytuacji rozważać wiązanie się długą umową z tym operatorem? Na to pytanie będziecie musieli odpowiedzieć sobie sami. Ja natomiast musiałem je zadać, bowiem w następnym wpisie zamierzam omówić najnowsze promocje w Play.


niedziela, 21 października 2018

Następca DIL? Oferta dla wiecznie spragnionych internetu w komórce.

Oferta, o której dzisiaj chciałbym Wam wspomnieć w zasadzie nie spełnia kryteriów dobrej oferty, bowiem jej koszt przekracza 27 zł/m-c. Jednak po likwidacji darmowego internetu LTE w Red Bull Mobile może być niezłym rozwiązaniem dla tych, którzy potrzebują dużo internetu w komórce. Jej zaletą jest wygoda. Nie potrzeba żadnych kombinacji. Wystarczy doładować konto i jednorazowo uruchomić pakiet cykliczny.

Ile tego internetu? Nie tak łatwo odpowiedzieć na to pytanie, bo pakiet rośnie wraz z stażem, ale docelowo chodzi o ilości rzędu (znacznie powyżej) 100 GB/m-c (szczegóły w dalszej części wpisu). Poza tym w pakiecie zawarte są też nielimitowane rozmowy/SMS do wszystkich sieci, także w roamingu w UE. Właśnie to stanowi także o wygodzie tego rozwiązania. Istnieje kilka innych ofert w których za około 30 zł możemy korzystać z porównywalnego pakietu danych. Wspominałem o nich w tym wpisie. Jednak w tym przypadku nie musimy posiadać dodatkowej karty SIM do internetu, bo wszystko na raz mamy na jednym numerze.

A teraz konkrety.
Chodzi o ostatnio wprowadzony pakiet cykliczny w Orange na kartę. A dokładnie o cykliczny (automatycznie odnawiany) pakiet nielimitowanych rozmów/SMS + 3 GB internetu na 7 dni
(w pakiecie brak wliczonych bezpłatnych MMS, ale dostajemy też 0,46 GB w roamingu UE) za 7 zł.

Rzecz w tym, że z każdym odnowieniem pakietu otrzymujemy o 1 GB internetu więcej. Zatem w pierwszym tygodniu będzie to zaledwie 3 GB,  w drugim  4 GB, ale po miesiącu pakiet wzrośnie do 7 GB, a po pół roku do 40 GB. Pamiętajcie, że mówimy tu o pakiecie na 7 dni, zatem miesięcznie będzie to 4 razy więcej!
Przykładowo:
- w pierwszym miesiącu otrzymamy łącznie 18 GB,
- w trzecim miesiącu otrzymamy łącznie 50 GB ,
- w szóstym miesiącu otrzymamy łącznie 98 GB,
- w dwudziestym miesiącu otrzymamy łącznie 322 GB,
itd...
Wzór na ilość GB w miesiącu M to: M x 16 + 2, czyli na przykład w 30 miesiącu będzie to 30 x 16 + 2 = 482 GB.
(Edytowano: powyższy  wzór zakłada, że miesiąc ma dokładnie 4 tygodnie, czyli 28 dni, co w dłuższych okresach zaniża wielkość pakietu nawet powyżej 10%. Sposób na dokładne wyliczenie wielkości pakietu znajdziecie w komentarzu Czytelnika z dnia 9.11.2019, ale dla uproszczenia to w sumie może najlepiej będzie przyjąć M x 17 i to już będzie całkiem dobre przybliżenie wielkości pakietu w miesiącu M)

Dodatkowo uruchamiając ten pakiet w taryfie Orange Free na kartę mamy możliwość korzystania z darmowego pakietu danych za doładowanie.
Przykładowo doładowując konto kwotą 50 zł otrzymamy za darmo dodatkowo 25 GB ważne 3 miesiące, co ma istotne znaczenie zwłaszcza na początku, kiedy pakiety ze względu na krótki staż są jeszcze niewielkie. 
W praktyce na początku najkorzystniej będzie doładowywać konto kwotą 25 zł co miesiąc (ta wartość dostępna jest tylko online na stronie doladowania.orange.pl), co da nam dodatkowo 15 GB/m-c. (jest lepszy sposób - patrz aktualizacja z dnia 14.04.2020)

Później, kiedy pakiet za staż wzrośnie już wystarczająco, najlepszą opcją będzie doładowywanie konta raz na 3 lub 4 miesiące kwotą 100 zł, co da nam dodatkowo 10 zł bonusu na konto główne i pakiet 50 GB danych ważny przez 5 miesięcy. Te dodatkowe 10 zł bonusu na konto główne pozwala zejść z kosztów z 30 do 27 zł/m-c, a jeśli uwzględnić jeszcze dodatkowe 5% (10% przy dłuższym stażu) wartości doładowań na skarbonce, to miesięczny koszt zamknie się średnio w kwocie 25,50 zł.  (promocja, która dawała dodatkowe środki za doładowania powyżej 100 zł, oraz skarbonka została zakończona)


Haczyki? Czy są jakieś haczyki?
Należy pamiętać, że w ofercie na kartę operator może w każdej chwili zlikwidować pakiet, który przestał mu się opłacać i nie daje nam to prawa do żadnego odszkodowania. Z doświadczenia wiem jednak, że usługi (pakiety) w Orange trwają bez zmian całymi latami i kiedy operator ten wprowadza nowe pakiety, to z reguły stare pozostawia bez zmian. Tym niemniej istnieje potencjalnie ryzyko, że będziemy regularnie doładowywać konto licząc na wypasione pakiety w przyszłości, a w międzyczasie pakiet zostanie zlikwidowany i zostaniemy z niczym.
Bardziej prawdopodobne jest to, że zapomnimy doładować konto i brak środków na koncie głównym nie pozwoli na automatyczne odnowienie pakietu. W takim przypadku zabawę (powiększanie pakietu) trzeba będzie zaczynać od początku. Ryzyko też nie jest jednak wielkie, bowiem dopiero po 30 dniach bez doładowania pakiet zostaje ostatecznie wyłączony (wcześniej jest jak gdyby zawieszony i przepadają nam tylko zgromadzone wcześniej gigabajty z pakietu).
Nie ma natomiast ryzyka, że po wyczerpaniu przyznanego pakietu danych wyczyścimy sobie konto, bowiem w takiej sytuacji włączy się lejek, co w praktyce uniemożliwi dalsze korzystanie z internetu, ale jednocześnie ochroni nas przed utratą środków.

Aby skorzystać z oferty należy kupić starter lub przenieść numer do taryfy Orange Free na Kartę, włączyć usługę "skarbonka" kodem *110*06*00# (edytowano: operator zlikwidował usługę skarbonka) i po pierwszym doładowaniu włączyć pakiet krótkim kodem *115*2*7#
Dla bezpieczeństwa warto też włączyć promocję "rok ważności konta" wysyłając SMS o treści START na numer 8002 (na nowych starterach kosztuje to 3 zł, na starych jest za darmo od marca 2021 kosztuje to 6 zł).
Później trzeba pamiętać tylko o regularnych doładowaniach. Można też zlecić stałe doładowania w swoim banku. To chyba nawet wygodniejsze niż abonament. :-)

A na koniec jak zwykle Regulamin pakietu.

Aktualizacja z dnia 24.10.2018
Po namyśle doszedłem do wniosku, że dobrze będzie przypomnieć o dopłatach obowiązujących w roamingu UE w prepaidzie w Orange, bowiem z treści samego wpisu ktoś może wyciągnąć wnioski, że ten roaming jest w pełni darmowy. Nie jest. Szczegóły znajdziecie w tym wpisie. Obecnie dopłaty w roamingu UE już nie obowiązują. Jedynie pakiet internetowy w roamingu UE jest znacząco mniejszy niż w kraju.

Aktualizacja z dnia 3.10.2019
Od 19.09.2019 Orange wprowadził zmiany w ofercie w wyniku których omawianego w tym wpisie pakietu nie da się już uruchomić na nowo aktywowanych starterach w Orange na kartę. Wyjątkiem są startery o nominalnej wartości 30 zł (do kupienia na Allegro od 18 zł) z preaktywowaną na start usługą Rozmowy i SMS-y bez limitu do wszystkich + 15 GB w wersji automatycznie odnawialnej.
Więcej o tych starterach przeczytacie tutaj.
Dlatego wszystkim, którzy chcieliby skorzystać z oferty, a nie mają aktywnego numeru w Orange na kartę polecam zakup takiego startera.


Aktualizacja  z dnia 14.04.2020
Jeden z Czytelników bloga zwrócił mi uwagę, że warto zaktualizować wpis, bowiem istnieje sposób na to, żeby już na starcie, w pierwszym miesiącu dostępny pakiet danych był zadawalająco duży dla (prawie) każdego.
Jest to możliwe dzięki promocji doładowań na stronie operatora: doladowania.orange.pl
Dzięki tej promocji możemy otrzymać dodatkowy pakiet 5 GB za doładowanie konta dowolną kwotą powyżej 5 zł. Jego wadą jest krótka ważność (dla doładowania 5 zł to tylko 2 dni). Jeżeli jednak podejmiemy pewien wysiłek i będziemy regularnie doładowywać konto kwotą 5 zł co 2 dni, to już w pierwszym miesiącu użytkowania oferty otrzymamy:
1. 15 x 5 GB z promocji doładowań na stronie operatora
2. 15 x 2,5 GB z promocji "internet za darmo" w taryfie OFnK
3. 3 + 4 + 5 + 6 czyli łącznie 18 GB z siedmiodniowego pakietu cyklicznego.
Razem będzie to ponad 130 GB! Wprawdzie na doładowania wydamy w tym miesiącu aż 75 zł, ale większość z tej kwoty pozostanie nam do wykorzystania w kolejnych miesiącach, bowiem pakiet cykliczny zużyje tylko 30 zł.

Oczywiście zaproponowany sposób nie jest obowiązkowy. Jeżeli ktoś potrzebuje jeszcze więcej internetu może doładowywać konto nawet codziennie i już w pierwszym miesiącu mieć do dyspozycji powyżej 200 GB. Można też doładowywać rzadziej niż co 2 dni, choć w tym przypadku trzeba się liczyć z tym, że część pakietów będzie nam przepadała ze względu na upływ terminu ważności.

Mam też rozwiązanie dla osób, dla których tak częste doładowywanie konta to jednak nadmierny kłopot.
Osobie zainteresowanej mogę udostępnić (wypożyczyć) własny starter z  pewnym stażem w usłudze, dzięki czemu nie trzeba zaczynać zbieractwa od zera ;-) (kontakt poprzez blogowego emaila: zielony71a@gmail.com)

wtorek, 16 października 2018

Huawei P20 Lite - czyli prawie dobra oferta (rodzinna) w T-Mobile.

O T-Mobile pisałem ostatnio tylko w kontekście ich niezłej oferty na internet mobilny.
Tymczasem pojawiła się oferta, która może być atrakcyjna dla niektórych zagorzałych zwolenników abonamentu.
Z reklamy dowiemy się, że cenę telefonu Huawei P20 Lite obniżono aż o 400 zł. Trzeba przyznać, że było z czego ;-)
400 zł za ten telefon w abonamencie za 90 zł/m-c to całkowity kosmos. Całkowity koszt umowy to ponad 2500 zł, co miałoby może sens tylko gdyby nie ten nieszczęsny dopisek "lite" w nazwie telefonu :-D

Obniżka ceny telefonu o 400 zł pozornie niewiele tu zmienia. Istnieją jednak możliwości zmniejszenia opłat. Tu trzeba jednak zagłębić się w zawiłości oferty T-Mobile.

Po pierwsze przenosząc numer do T-Mobile możemy otrzymać rabat na abonament w wysokości 10 zł/m-c. Dodatkowo istnieje możliwość zawieszenia abonamentu na maksymalnie 4 miesiące do czasu przeniesienia numeru. Tym razem regulamin oferty nie rozdziela całkowitej opłaty na abonament plus ratę za telefon. Całość opłat definiowana jest jako abonament, czyli możemy liczyć na to, że przez te 4 miesiące nie zapłacimy ani złotówki.
Nie ma znaczenia rodzaj posiadanej dotychczas oferty. Może to być prepaid lub dowolny abonament. Ważne, żeby dało się przenieść numer dopiero za co najmniej 4 miesiące.
20 x 80 zł/m-c + 1 zł za telefon + 1 zł za aktywację to wciąż jednak nie jest dobra oferta.
Całkowity koszt umowy wynosi w tym przypadku prawie równe 1600 zł. Według Ceneo telefon ten kupimy w dużych sklepach za około 1200 zł. Dokładnie za tyle można go też kupić w Orange bez umowy i na raty.

Po drugie w ofercie rodzinnej T-Mobile cena abonamentu spada wraz ze wzrostem liczby zamawianych kart SIM. Dla dwóch kart koszt spada o 10 zł/m-c, a dla trzech kart o 15 zł/m-c.
Z powyższego wynika, że decydując się na przeniesienie trzech osób do T-Mobile możemy znacznie obniżyć kwotę jaką musimy zapłacić w skali całej umowy w stosunku do standardowych warunków.
Najlepsze warunki jakie teoretycznie możemy osiągnąć to 1 zł za telefon w abonamencie za 65 zł/m-c, co przy zawieszeniu abonamentu na 4 miesiące daje ostatecznie 65 x 20 +1 + 1 = 1302 zł całkowitego kosztu umowy.
W T-Mobile nie ma już teraz wymogu, żeby wszystkie trzy numery były zamawiane jednego dnia. Można to zrobić w dowolnym czasie, z tym, że oczywiście dodatkowe rabaty będą naliczane dopiero od momentu spełnienia warunków ich naliczania.
Co więcej tak naprawdę nie musimy przenosić aż 3 numerów. Jednym z elementów zestawu może być internet mobilny wspomniany na początku wpisu. Możemy zatem przenieść 2 numery i dodatkowo zamówić internet mobilny, co da nam taką samą zniżkę na umowy głosowe jak przy przeniesieniu 3 numerów.


Nieco ponad 1300 zł całkowitego kosztu umowy z P20 Lite teoretycznie można już nazwać dobrą ofertą. Tym bardziej, że sam abonament zawiera właściwie wszystko co przeciętnemu użytkownikowi jest do szczęścia potrzebne. Nielimitowane rozmowy/SMS/MMS w kraju oraz EU (oczywiście z uwzględnieniem FUP), 10 GB pakiet internetu (z tego 1 GB w roamingu EU), po którym włącza się lejek 1 mbps.

Skąd wzięło się więc "prawie" w tytule wpisu?
Chodzi o sam telefon. P20 Lite poza modnym kształtem, naśladującym najnowszego iPhona, technicznie oferuje w zasadzie to samo co jego starszy brat, czyli dobrze znany Huawei Mate 10 Lite. (dla zainteresowanych szczegółami link do porównania na Youtube). Ten ostatni można natomiast bez problemu kupić poniżej 1000 zł.
Warto także wspomnieć, że za około 1300 zł można upolować takie telefony jak LG G6 czy Samsung S7, które dawno nie są już nowościami, ale technicznie znacznie przewyższają wspomniane modele Huaweia.

Na koniec tradycyjnie muszę też przypomnieć, że "kupując" telefon w T-Mobile staniemy się jego właścicielem dopiero po zapłaceniu ostatniego abonamentu z umowy, co znacznie ogranicza możliwość jego legalniej, wcześniejszej odsprzedaży.

środa, 3 października 2018

Koniec wakacji, czyli skrót wydarzeń.

Nazwa bloga zobowiązuje ;-) Miało być w telefonicznym skrócie, więc teraz w jednym wpisie postaram się dokonać podsumowania tego co wydarzyło się w wakacje.

Operatorzy starają się sprawiać wrażenie, że robią promocje w abonamencie, podczas gdy w rzeczywistości wcale ich nie robią.
Dobrym przykładem do tej tezy są najnowsze "promocje" Play i Orange.

Play wprowadził ostatnio 6 miesięcy abonamentu gratis dla osób przenoszących numer do tej sieci.
Do tej pory także można było mieć do 6 miesięcy abonamentu gratis, ale trzeba było umieć to sobie zorganizować. Teraz jest łatwiej, czyli to pozornie dobra informacja. Rzecz w tym, że przy okazji zlikwidowali zniżkę na abonament w wysokości 10 zł/m-c w abonamentach z telefonem, która do tej pory przysługiwała dla osób przenoszących numer do Play, a dodatkowo podwyższyli ceny telefonów. Zamiast obniżki mamy zatem podwyżki.

Orange z kolei sprzedaje wybrane telefony w abonamencie oferując zwolnienie z 6 pierwszych rat za telefon. 6 rat gratis brzmi dobrze - prawda? W rzeczywistości raty te zostały podniesione do takiego poziomu, że za telefon zapłacimy więcej niż do tej pory.

Przykład. Samsung J5 2017 w abonamencie Optymalnym (stosunkowo wysokim) wyceniono na 18 rat po 40 zł, czyli 720 zł. Mowa o samych ratach za telefon, dodatkowo trzeba jeszcze płacić abonament! Gdyby ktoś rzeczywiście uwierzył, że operator daje nam cokolwiek gratis, to musiałby przyjąć, że normalnie ten telefon powinien kosztować 24 raty po 40 zł, czyli prawie 1000 zł. Tyle, że trudno w to uwierzyć, bowiem Orange sprzedaje ten telefon w ofercie bez umowy za 709 zł, a dodatkowo dodaje jeszcze szkło hartowane gratis.

Tu dochodzimy do punktu drugiego. Przez całe wakacje nie znalazłem ani jednej dobrej oferty z telefonem. Obecnie klient kupujący telefon z abonamentem jest dla operatorów przysłowiowym jeleniem.

W podsumowaniu 2017 roku na blogu pisałem o tym, że operatorzy tracą w szybkim tempie rynek sprzedaży smartfonów i że jest to poważny błąd.
Operatorzy częściowo posłuchali mojej rady ;-) ale zamiast obniżyć ceny telefonów w abonamencie, wprowadzili do sprzedaży telefony bez umowy. Telefony bez abonamentu kupimy już nie tylko w Orange, ale także w Play i T-Mobile. Choć nie zawsze łatwo jest to porównać, to w zasadzie regułą jest, że ceny telefonów bez abonamentu są niższe niż ceny tych samych modeli z abonamentem.
Play ogłosił nawet gwarancję najniższej ceny dla telefonów bez abonamentu (jakoś dla telefonów w abonamencie takiej gwarancji nie dają), która zresztą szybko zakończyła się totalnym blamażem.
Doszliśmy zatem do sytuacji, w której klient musi w istocie dodatkowo dopłacić za możliwość podpisania dwuletniej umowy abonamentowej z operatorem! :-D  Trudno znaleźć dla tego biznesowe uzasadnienie inne niż to, że najwyraźniej najwięksi operatorzy podzielili sobie klientów na następujące kategorie:
1. "Jelenie" - czyli wierni klienci, od wielu lat przyzwyczajeni do płacenia abonamentu u danego operatora. Albo się nie orientują w ofertach, albo po prostu cena nie jest dla nich istotna. Tych można zgolić na maxa, podnieść im ceny usług i telefonów. I tak podpiszą kolejny aneks.
2. "Zorientowani". Jeśli klient uparcie nie chce skorzystać z oferty dla "jeleni" to od biedy można mu sprzedać abonament bez telefonu (niekiedy nawet z rabatem) plus telefon bez abonamentu (niekiedy nawet rzeczywiście w dobrej cenie). Kryterium rozróżniającym powyższe grupy klientów jest gotowość do zmiany przyzwyczajeń. W końcu jeśli klient jest skłonny zmienić swoje przyzwyczajenia, to istnieje spore ryzyko, że odejdzie do konkurencji.
3. "Cebularze". Na nich nie da się zbyt wiele zarobić, więc lepiej zarobić pośrednio i pozwolić im odejść do operatorów wirtualnych, obniżając w ten sposób koszty obsługi klienta.

Tu dochodzimy do punktu trzeciego.
Ceny usług telekomunikacyjnych spadły do tak niskiego poziomu, że bardzo trudno jest na nich zarobić. Zarabiać jednak trzeba, bo wkrótce operatorów czekają spore wydatki na komercyjne wdrożenie technologii 5 G. Nie mówiąc już o kolejnej aukcji częstotliwości.
Wygląda na to, że najwięksi operatorzy ustalili te obszary biznesu, które generują dla nich wysokie koszty (czyli transmisja danych, która wymaga dużej pojemności sieci oraz obsługa klientów) i w tych obszarach podwyższają ceny. Same usługi głosowe i SMS-y tak naprawdę kosztują ich niewiele (przy założeniu braku obsługi klienta), więc mogą hurtowo sprzedawać te usługi do operatorów wirtualnych przy stawkach 5 do 7 zł/m-c/numer i wciąż na tym zarabiać.
Dlatego obawiam się, że w przyszłości czeka nas dalszy wzrost opłat za mobilną transmisję danych (czyli mówiąc po ludzku internet w telefonie).
Tuż przed wakacjami pisałem o alternatywach dla drogiego Internetu LTE dla domu w Orange. Wspomniana w tamtym wpisie usługa DIL będzie działała tylko do końca listopada i chyba nie ma już teraz rozwiązań w zbliżonej cenie. Sądzę, że kolejna tego typu oferta powstanie dopiero wtedy, gdy operatorzy zainwestują poważne środki w technologię 5 G i będą nas chcieli skłonić do szybkiej wymiany sprzętu na nowy. Ale na to trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.

Zupełnie inaczej widzę przyszłość jeśli chodzi o tradycyjne usługi głosowe i SMS-y.
Wprawdzie z końcem sierpnia Virgin Mobile zlikwidował pierwszą i rewolucyjną darmową ofertę Freemium (a właściwie to wprowadził opłatę 3 zł/m-c), ale dodatkowo zaproponował niedrogi pakiet w cenie 9 zł/m-c, w którym otrzymamy 300 minut, 300 SMS i 1 GB pakiet internetu. Co prawda operatorzy już dawno przyzwyczaili nas do ofert no-limit i te 300 minut wygląda przy tym nieco archaicznie, jednak przeciętny klient abonamentowy wykorzystuje tylko około 350 minut miesięcznie i liczba ta właściwie już prawie nie rośnie od kilku lat, pomimo upowszechnienia się ofert z nielimitowanymi rozmowami. Dlatego można założyć, że te 300 minut dla sporej części klientów będzie równie użyteczne jak rozmowy nielimitowane.
Co ważne istnieje możliwość powiększenia pakietu internetowego dodatkowymi płatnymi pakietami w cenie 1 zł za każdy 1 GB.
Wprawdzie za te około 10 zł/m-c możemy w Plushu otrzymać o wiele więcej, ale wymaga to trochę więcej uwagi.
Mówiąc wprost, oferta Virgin nie jest może rewelacyjna, ale kolejny raz potwierdza, że w segmencie usług głosowych nie ma mimo wszystko tendencji do wyraźnego wzrostu cen.

Wnioski.
Obecna sytuacja jest dla mnie kolejnym argumentem za wyborem oferty prepaid lub abonamentu bezterminowego. Utknięcie na dwa lata w abonamencie z (stopniowo coraz bardziej) niewystarczającym pakietem internetowym może być wkrótce bardzo kosztowne.
Dodatkowo sądzę, że już wkrótce mogą pojawić się w pełni darmowe oferty nielimitowanych rozmów i SMS-ów jako dodatek do innych usług (np. do TV czy energii elektrycznej). Wprawdzie będą to zapewne oferty ograniczone funkcjonalnie, np bez możliwości korzystania z usług premium rate czy też roamingu międzynarodowego, tak żeby do minimum ograniczyć możliwość pojawienia się reklamacji (koszty obsługi klienta), ale dla wielu mniej wymagających klientów mogą być one w zupełności wystarczające.

Aktualizacja z dnia 16.10.2018
Firma Rebtel, o której pisałem niedawno na blogu właśnie postanowiła rozszerzyć swoją całkowicie darmową ofertę na całą Polskę, co chyba dowodzi poprawności mojego rozumowania.

wtorek, 17 lipca 2018

Wizja przyszłości? - Rebtel rozpoczyna testy w Polsce.

Jeden z moich pierwszych wpisów na blogu dotyczył całkowicie darmowej oferty Virgin Freemium.
Przypomnę tylko, że oferta ta jest ciągle aktualna i całkowicie za darmo otrzymamy w niej 30 minut rozmów do wszystkich sieci, 30 SMS i 300 MB miesięcznie. Wspominam o tym dlatego, że jest to dowód na to, że "całkowita darmowość" jest możliwa, i to nawet przez dłuższy czas. Dlatego nie należy z góry zakładać, że oferta, o której dzisiaj piszę to jakieś oszustwo, czy też próba wyłudzenia danych.

W międzyczasie pisałem wprawdzie o wielu ofertach, w których można było uzyskać darmowy abonament, na przykład  dzięki kumulacji rabatów lub kupując wraz z abonamentem (a następnie sprzedając) wysoko dotowany telefon, ale prosta i w pełni darmowa oferta "dla każdego" z nielimitowanymi rozmowami i SMS-ami oraz 1 GB pakietem internetu pojawia się dopiero teraz.

Stoi za nią szwedzka firma Rebtel, która nie jest już nowicjuszem na rynku telekomunikacyjnym, bowiem działa od 12 lat, ma (za Wikipedią) obecnie 25 mln użytkowników, a w 2017 roku osiągnęła obroty na poziomie niemal 100 mln USD.
Wygląda więc na to, że będzie w stanie (przez pewien czas) dokładać do biznesu i nie zniknie z dnia na dzień z rynku, jak to zdarzyło się już kilkukrotnie w przypadku operatorów wirtualnych.
Firma dotychczas oferowała tanie (a w aplikacji Rebtel całkowicie darmowe) połączenia międzynarodowe.
Tym razem proponuje jednak coś nowego. Oferta ma w tej chwili charakter testowy. Mogą z niej na razie skorzystać tylko mieszkańcy Wrocławia (operator nie wysyła kart SIM poza Wrocław), a liczba testujących jest ograniczona do 10000 tysięcy (to akurat raczej nie będzie problemem, bo wątpię, aby szybko znaleźli aż tylu chętnych). Sądzę jednak, że o ile tylko firma osiągnie w teście założone parametry biznesowe, to bardzo szybko będzie w stanie rozszerzyć działalność na resztę kraju.

A teraz do rzeczy. Co dostaniemy za darmo, a za co będziemy musieli zapłacić?
Za darmo dostaniemy:
- nielimitowane rozmowy do wszystkich operatorów krajowych ( wg. FUP do 10000 minut w miesiącu). 
- nielimitowane SMS j.w.
- 1 GB pakiet internetu.
Dopłat wymagają:
- dodatkowe, większe pakiety internetu (od 7 zł za 1 GB, 15 zł za 5 GB do 35 zł za 50 GB),
- połączenia w roamingu międzynarodowym,
- rozmowy międzynarodowe,
- usługi premium rate (numery 0700 etc.) są całkowicie niedostępne, czyli w sumie nie wymagają dopłat ;-)

Nie musimy podpisywać żadnej umowy o abonament, ponieważ jest to nieco specyficzna oferta prepaid. Specyficzna, bowiem nie musimy nawet doładowywać konta (o ile korzystamy wyłącznie z usług bezpłatnych), natomiast musimy w systemie podać dane karty płatniczej, co z jednej strony znacząco ułatwia doładowania (działa to tak samo jak np. w Netflixie itp. serwisach), a z drugiej strony może budzić pewne obawy. Dlatego na wszelki wypadek proponuję użyć do tego prepaidowej karty płatniczej.
Rebtel w Polsce działa na nadajnikach Plusa, więc raczej nie powinno być większych kłopotów z zasięgiem.
Więcej informacji o samej ofercie znajdziecie w FAQ i na stronie internetowej operatora.

Pierwsi krajowi (a właściwie wrocławscy) użytkownicy donoszą, że usługa działa poprawnie. Może poza tym, że przeniesienie numeru wymaga trochę cierpliwości i trwa jednak nieco dłużej niż deklarowane 2 dni. Biorąc pod uwagę, że jest to nowe wdrożenie, to chyba można to jakoś wybaczyć.

Na razie nie zachęcam do skorzystania z oferty, natomiast z pewnością będę wracał do tego tematu, bowiem wydaje mi się, że w przyszłości może pojawić się więcej podobnych ofert, co może mieć znaczący wpływ na cały krajowy rynek telekomunikacyjny.
Biorąc pod uwagę hurtową cenę takich pakietów usług, to firma inwestuje w nas zapewne około 7 zł/m-c, co zwróci się jej już po dokupieniu jednego najniższego dodatkowego pakietu danych. Dodatkowo jest duża szansa, że zdobędzie w ten sposób nowych użytkowników dla oferowanych dotychczas usług.
Podobnie darmowy abonament telefoniczny może być dobrym haczykiem przywiązującym klienta do operatora telewizji kablowej, a może nawet banku.

Jestem ciekawy czy dla Was darmowy abonament telefoniczny w pakiecie byłby istotnym czynnikiem wyboru konta bankowego, czy też dostawcy prądu. Proszę o komentarze. :-)





sobota, 30 czerwca 2018

DIL i spółka, czyli internet za grosze.

W poprzednim wpisie omówiłem już opcje dla wymagających, czyli te oferty internetu mobilnego, które (choć z pewnymi ograniczeniami) mogą zapewnić nam "domowy" internet dla całej rodziny w miejscach gdzie nie ma możliwości dociągnięcia "kabla".

Dziś przedstawię kilka ofert dla tych, którzy internet mobilny wykorzystują jako uzupełnienie do podstawowego łącza lub po prostu oszczędnie korzystają z internetu i dlatego wystarczy im pakiet rzędu 100 GB/m-c.

Absolutnie najtańsza opcja to "Darmowy Internet LTE na 30 dni" (w skrócie DIL) w Red Bull Mobile. Pozwala ona korzystać z pakietu ponad 100GB w miesiącu już za około 5 zł/m-c. Na wstępie muszę jednak wspomnieć o istotnych ograniczeniach.
Po pierwsze ta oferta działa wyłącznie na nadajnikach własnych Play. Jeżeli ktoś ma słaby zasięg tego operatora lub okoliczne nadajniki są przeciążone, to może już dalej nie czytać.
Po drugie trzeba posiadać router, który pozwala wymusić połączenie wyłącznie w technologii LTE oraz wyłączyć połączenia w roamingu. Chodzi o to, że jak sama nazwa wskazuje, darmowy internet działa tylko w LTE i jeśli router samowolnie przełączy się na tryb HSDPA/HSPA+/EDGE, to operator zacznie nam naliczać opłaty. Podobnie będzie wtedy, gdy router skorzysta z LTE dostarczanego przez Orange w roamingu krajowym.
Po trzecie oferta działa w archiwalnej już taryfie RBM na kartę 5, ale to akurat nie problem, bo można przejść na tą taryfę krótkim kodem.
Ponadto warunkiem działania usługi jest posiadanie na koncie głównym co najmniej 30 zł (w momencie aktywacji), konta ważnego na połączenia wychodzące oraz aktywnego dowolnego pakietu internetowego.

Myślę, że dla części osób już to co napisałem powyżej może wydawać się nieco skomplikowane, dlatego zacznę od opcji łatwiejszej, w której internet będzie nas kosztował średnio 17 zł/m-c. W tej opcji po zakupie startera z taryfą głosową Play/Fakt Mobile/Red Bull Mobile wystarczy przejść na taryfę RBM na kartę 5 (jeżeli uda nam się jeszcze gdzieś kupić starter RBM w zestawie z puszką napoju, to nie trzeba zmieniać taryfy, bo już będziemy we właściwej) krótkim kodem *163# Jeżeli taka migracja nie będzie możliwa bezpośrednio, to trzeba będzie najpierw zmigrować do Fakt Mobile kodem *163*12# a dopiero wtedy do taryfy RBM 5. Następnie należy doładować konto nominałem 50 zł. Dzięki temu uzyskamy ważność konta 100 dni, jednocześnie otrzymamy darmowy pakiet internetowy o takiej samej ważności, co pozwoli trzykrotnie (w 3 kolejnych miesiącach) uruchomić Darmowy Internet LTE na 30 dni (krótkim kodem *111*480*1# lub przez play24). Warto zauważyć, że darmowy LTE nie uszczupli nam stanu konta głównego, więc te 50 zł możemy nadal wykorzystać na inne usługi. Jednak po upływie 3 miesięcy będziemy musieli ponownie skorzystać z doładowania za 50 zł, aby przedłużyć ważność konta na połączenia wychodzące o kolejne 3 miesiące, itd.

Jak już wcześniej wspomniałem możemy też zaoszczędzić i zrezygnować z regularnych doładowań 50 zł co 3 miesiące pod warunkiem, że uda nam się uzyskać na starterze roczną ważność konta. Nie jest to może szczególnie skomplikowane, ale wymaga kilku dodatkowych operacji oraz pielgrzymki po salonach Play.
Roczna ważność konta można obecnie uzyskać tylko jako bonus za przeniesienie numeru. Czyli z zarejestrowanym starterem "obcej" sieci ( Plusa, Orange lub T-Mobile) udajemy się do salonu Play i zlecamy przeniesienie numeru do RBM na kartę. Po przeniesieniu, na otrzymanym bezpłatnym starterze RBM 7 MNP trzeba uruchomić bonus kodem *111*340*1# a po włączeniu rocznej ważności konta zmienić taryfę na RBM na kartę 5 przez play24 lub kodem *163#
Następnie należy doładować konto (najlepiej nominałem 50 zł) aby uzyskać saldo konta umożliwiające włączenie DIL. Wraz z doładowaniem otrzymamy także pakiet z bonusu za doładowanie, czyli trzeci warunek działania usługi. Po 3 miesiącach, gdy skończy się ważność tego pakietu, nie będziemy jednak już musieli doładowywać konta ze względu na RWK. Zamiast tego wystarczy co miesiąc uruchomić płatny pakiet 600 MB za 5 zł aż do osiągnięcia stanu konta 30 zł. Dopiero wtedy będziemy musieli ponownie doładować konto.
W tej opcji wydamy: 50 zł za pierwsze 3 miesiące, przez kolejne 4 miesiące kupujemy pakiety po 5 zł ze środków na koncie głównym, a w kolejnych miesiącach musimy już tylko doładowywać po 5 zł/m-c tak, aby mieć za co kupować kolejne pakiety, a jednocześnie nie zejść ze stanem środków na koncie poniżej 30 zł.
W ciągu roku wydamy więc na internet 50 + 5 x 5 = 75 zł.

Kolejna opcja dla dusigroszy to pakiety internetu, które możemy otrzymać na nowych starterach, jako bonus za rejestrację lub przeniesienie numeru.
O takich sposobach pisałem już wielokrotnie (np. tu i tam), ale było to dawno temu i od tego czasu wiele się zmieniło. Obecnie znaczące pakiety internetu otrzymamy tylko w:
1. Orange - za podanie danych adresowych przy rejestracji numeru (tylko w salonie) możemy otrzymać 100 GB na 30 dni. Niestety najprawdopodobniej z takiego patentu można skorzystać tylko raz (osobiście nie sprawdzałem), więc nie jest to rozwiązanie na dłuższą metę.
2. Fakt Mobile - za  przeniesienie numeru do tej sieci (można to zrobić w salonach Play) otrzymamy pakiet 50 GB ważny 150 dni. Jeśli 50 GB to za mało, to zawsze możemy przenieść kilka numerów ;-)
Co ciekawe bonus dostaniemy także (dopóki tego nie naprawią) w przypadku gdy przeniesiemy numer do Play, a następnie przejdziemy do Fakt Mobile krótkim kodem. To ważne, bo zapewne nie w każdym salonie Play będą dostępne startery  niezbędne do przeniesienia numeru do FM.
Uwaga - bonusy otrzymamy tylko w przypadku przeniesienia z sieci "obcej", czyli Plus, T-M, Orange.

Istnieje jeszcze kilka ofert, w których za kwotę około 30 zł otrzymamy pakiet około 100 GB/m-c.
Przykładem może być NJU internetowy, gdzie po 2 latach pakiet rośnie do 120 GB, lajt mobile, OTVARTAPlush, gdzie po roku pakiet rośnie do 100/120 GB. Wydaje mi się jednak, że w takim przypadku warto już raczej dołożyć parę złotych i wybrać ofertę T-Mobile, o której wspomniałem w poprzednim wpisie, bo poza znacząco większym pakietem internetu dostaniemy też router, za który w sklepach trzeba zapłacić na pewno ponad 200 zł.

Aktualizacja z dnia 25.09.2018
Wspomniana wyżej promocja 100 GB na 30 dni w Orange została zakończona z końcem lipca 2018 r. 
Niestety także los DIL został już przesądzony. Usługę będzie można aktywować tylko do końca października 2018, co pozwoli z niej korzystać maksymalnie do końca listopada 2018.


niedziela, 24 czerwca 2018

Czym zastąpić Internet LTE dla domu.

Ostatnio Czytelnicy coraz częściej pytają mnie co zrobić z dobiegającą do końca umową na Internet LTE dla domu.

Internet LTE dla domu to usługa, która swego czasu była prawdziwym hitem, dlatego częstą ją polecałem.
Za 45 zł/m-c (plus rata za urządzenie) można było korzystać z pakietu 210 GB (150 GB w strefie domowej i 60 GB poza strefą), a do tego dokupić tablet czy router w promocji za około połowę ceny rynkowej.
Później dodatkowo usługa ta uprawniała do 50% zniżki na posiadany abonament głosowy. :-D

To co dzisiaj Orange proponuje abonentom, którym kończy się umowa jest po prostu żenujące.
Miesięczny koszt usługi wzrósł o ponad połowę (do 70 zł/m-c), wielkość dostępnego pakietu danych wzrosła nieznacznie (do 250 GB, czyli 150 GB w strefie domowej i 100 GB poza strefą), a dostępne teraz w ofercie urządzenia są najczęściej wyraźnie droższe niż w sklepach. Dodatkowo posiadanie usługi nie daje już żadnych dodatkowych zniżek dla posiadaczy usług głosowych. Nie słyszałem też, żeby DUK oferował przedłużającym umowę zniżki większej niż 3 miesiące abonamentu gratis.

Niewątpliwie operator ustalił cenę na tak absurdalnie wysokim poziomie, żeby przekonać klientów do przejścia na ofertę LOVE, która kosztuje o 10 zł/m-c więcej, ale dodatkowo w pakiecie otrzymujemy w niej jeden abonament głosowy oraz możliwość otrzymania zniżki 20 zł na każdy kolejny abonament głosowy.
Czy to oznacza, że warto przejść do oferty LOVE? Moim zdaniem zdecydowanie nie!  Lepiej będzie dociągnąć trwającą umowę do końca, a następnie...



Stosunkowo największy problem będą miały osoby, które rzeczywiście w pełni wykorzystywały pakiet internetu dostępny w LTE dla domu. Biorąc pod uwagę fakt, że zgodnie z dotychczasowymi trendami transfer danych w sieciach mobilnych podwaja się każdego roku, to osoby które jeszcze dwa lata temu wykorzystywały około 200 GB/m-c teraz potrzebują już prawdopodobnie ponad 500 GB/m-c, a przecież nowa umowa potrwa kolejne 2 lata i w tym czasie zużycie danych będzie pewnie dalej rosło...
 
Dla takich osób widzę w tej chwili właściwie tylko dwa wygodne rozwiązania:

1. Oferta w Orange dla małych firm, a konkretnie Internet LTE dla Firm Biurowy w którym za 63 zł/m-c otrzymamy ponad 1000 GB (999 GB w strefie biurowej plus 60 GB poza strefą).
Jest to chyba jedyna oferta dla firm w Orange, która jest wyraźnie lepsza niż jej odpowiednik dla osób prywatnych.
Do powyższej oferty można też dokupić urządzenie na raty, jednak na ogół będzie to nieopłacalne.
Fakt, że jest to oferta dla firm może dla niektórych osób stanowić istotną przeszkodę. Wtedy pozostaje druga możliwość:

2. Internet Domowy w T-Mobile, który oferuje praktycznie nielimitowany pakiet internetu, który posiada jednak ograniczenie prędkości: do 20Mbps w cenie 49 zł/m-c lub do 60 Mbps w cenie 65 zł/m-c.
Podana cena zawiera w sobie już wliczoną ratę za urządzenie. W zależności od urządzenia trzeba liczyć się jeszcze z pewną opłatą na start (w promocji od 1 zł dla podstawowego routera).

Biorąc pod uwagę, że przy szybkości 20 Mbps pobranie 1 GB pliku potrwa w przybliżeniu 7 minut sądzę, że dla większości użytkowników wystarczająca będzie tańsza opcja, tym bardziej że osiągnięcie znacząco wyższych prędkości może często okazać się niemożliwe, ze względu na obciążenie nadajników.
Zwracam uwagę, że (jak zawsze w przypadku internetu mobilnego) operator nie gwarantuje nam żadnej konkretnej prędkości. Określenia typu "do 20 Mbps" oznaczają maksymalną prędkość możliwą do osiągnięcia, ale wcale nie jest powiedziane, że w naszej konkretnej lokalizacji uda się ją osiągnąć, a już niemal na pewno nie przez 24 godziny na dobę.


Podkreślam też, że wszystkie znane mi "nielimitowane" oferty internetu mobilnego są takimi tylko z nazwy. Nawet jeśli regulamin nie określa dokładnie limitu transferu, to zazwyczaj w grę wchodzą jeszcze zapisy FUP (czyli polityki uczciwego wykorzystania), które pozwalają operatorowi znacząco ograniczyć prędkość połączenia w przypadkach kiedy tylko uzna, że używamy usługi w sposób nadmiernie intensywny.
W przypadku wspomnianej oferty T-Mobile użytkownicy raportują bezproblemowe wykorzystanie na poziomie 700 GB/m-c, ale nie wiadomo jak to wygląda powyżej, a tym bardziej w sytuacji gdy jeden nadajnik zostanie obciążony przez kilku takich heavy-userów.
Dlatego w przypadku tak dużego wykorzystania polecam jednak zainteresować się ofertami internetu stricte stacjonarnego, co prawdopodobnie pozwoli uniknąć rozczarowania, które może nas spotkać w trakcie trwania dwuletniej umowy.

Osoby, które nie korzystają aż tak intensywnie z internetu LTE i wystarczy im pakiet w granicach 100 GB/m-c (lub więcej, ale liczą się z niedogodnościami takimi jak wymiana karty SIM w ciągu miesiąca) mają znacznie większą możliwość wyboru, ale o tym przeczytacie już w kolejnym wpisie.

Aktualizacja z dnia 06.09.2019
Od września bieżącego roku nielimitowany internet od T-Mobile nie jest już oferowany dla nowych klientów.
W tej sytuacji poza internetem biurowym od Orange jedyną rozsądną alternatywą wydaje mi się oferta, o której pisałem w tym wpisie.

sobota, 23 czerwca 2018

Kuchnia francuska.


Drogie francuskie restauracje znam wprawdzie tylko z filmów, ale utrwalił mi się taki obrazek:-)


Ogromny talerz, na nim posiłek, którym nie naje się nawet anorektyczka... Za to na koniec rachunek na powiedzmy 200 euro ;-)
Mam ostatnio wrażenie, że francuski prezes Orange próbuje przyzwyczaić nas do takiej właśnie oferty.

Od wprowadzenia Planów Komórkowych Orange jest niezmiennie liderem w ucieczce klientów (pisałem o tym wielokrotnie, m.in. tu), ale coraz więcej wskazuje na to, że zarząd operatora zaakceptował taki stan rzeczy i nie zamierza z tym walczyć. Zamiast tego stara się ograniczać koszty działalności, czyli dostosowywać je do zmniejszającej się liczby klientów.
1. Zwolnienia pracowników.  Zaplanowano redukcję liczby pracowników w latach 2018-2019 o prawie 20%, głównie w ramach programu dobrowolnych odejść, ale teraz okazało się, że to nie koniec, bo...
2. Orange pozbywa się własnej sieci salonów sprzedaży. Obawiam się, że może to mieć spory wpływ na jakość obsługi klienta w salonach. Jak myślicie, czy pracownicy firm zewnętrznych będą rzeczywiście zainteresowani rozwiązywaniem problemów technicznych klientów, czy raczej skupią się na sprzedaży?
3. Orange został głównym partnerem Play w zakresie roamingu krajowego, a od początku 2018 współpraca dotyczy także nadajników LTE. Wygląda na to, że Orange nie potrafiąc przyciągnąć takiej ilości klientów, którzy mogliby zapewnić odpowiednie wykorzystanie posiadanej infrastruktury postanowił wydzierżawić ją temu, kto to potrafi ;-)
4. Od 18 czerwca Orange wycofał się z RLAH, czyli darmowego roamingu w UE w prepaidzie.
Wprawdzie rzecznik prasowy twierdzi, że (cyt.) "Jeśli chodzi o postpaid to na dzisiaj nie mamy planów stosowania dopłat", ale przecież plany można szybko zmienić.
To prawda, że obecnie wszyscy duzi operatorzy wycofali się z pełnego RLAH w prepaidzie (niektórzy mali wciąż go oferują), jednak trzeba przyznać, że pozostali operatorzy pozostawili w prepaidzie niewielki pakiet (rzędu 100) darmowych minut w roamingu. W prepaidzie Orange dopłaty obowiązują już od pierwszej minuty.
5. Orange ogłosił też, że wkrótce zakończy przygodę o nazwie Orange Finanse. Co prawda ten projekt i tak był już od pewnego czasu praktycznie martwy.

Czy w takiej sytuacji można wciąż liczyć na wypasione promocje? Odpowiedzcie sobie sami. ;-)

Uzupełnienie z dnia 8.07.2018

Najnowsze statystyki przenoszenia numerów nie odbiegają znacząco (w przypadku Orange) od poprzednich. Chyba nawet najwięksi optymiści nie mogą wciąż wierzyć, że to wypadek przy pracy.

Czy utrata klientów może się opłacać? Spróbujmy to policzyć. Przyjmijmy uproszczone (ale prawdopodobne) założenia.
1. W wyniku podwyżki cen (czy może ogólnie pogorszenia warunków) Orange traci około 1,4 mln numerów rocznie (tyle stracili w 2017 r).
2. Załóżmy, że są to klienci najbardziej świadomi i wymagający. Dlatego zakładam, że utrata dochodu to 10 zł/numer/miesiąc, czyli 1,4 mln x 10 x 12 = 168 mln zł rocznie.
3. Załóżmy, że pozostali klienci operatora pogodzą się z podwyżkami i zapłacą średnio o 2 zł/m-c więcej.
Dodatkowy dochód z tego tytułu to 14,4 mln x 2 x 12 = 345 mln zł rocznie. 
No cóż, nie są to może wyliczenia naukowe, ale ogólnie to chyba widać, że to się może opłacać.

Słabym punktem tego rozumowania jest fakt, że teoretycznie jeśli się traci 10% klientów rocznie, to po nieco ponad 10 latach będzie już można zgasić światło. Być może jednak konkurenci w tym czasie też podniosą ceny i odpływ klientów ustanie.

Nie można też wykluczyć, że z analizy cyklu życia produktu wyciągnięto wniosek, że tradycyjna telefonia komórkowa osiągnęła już dojrzałość i w tym kształcie nie ma przed sobą zbyt długiej przyszłości.
Sieci społecznościowe rozwijają się tak szybko, że zasadne wydaje się pytanie czy za 10 lat komuś potrzebne będą jeszcze rozmowy głosowe rozliczane przez operatora? A SMS-y? A może będą tylko mało znaczącym dodatkiem do transmisji danych, której wolumen obecnie podwaja się każdego roku. Tyle, że to wymaga ciągłych inwestycji, a w grę wchodzą ograniczenia dostępnego pasma. W słynnej aukcji LTE Orange wydał ponad 3 miliardy złotych za samo prawo do używania częstotliwości przez (tylko) 15 lat. A gdzie wydatki na sprzęt? Z tej perspektywy inwestycje w pojemną sieć światłowodową rzędu 0,5 miliarda rocznie rzeczywiście wydają się być bardziej perspektywiczne.
Dlatego można zaryzykować tezę, że choć dziś telefonia komórkowa jest dojną krową, już niedługo będzie musiała zejść na psy.

sobota, 16 czerwca 2018

Czy wprowadzenie dopłat w roamingu jest podstawą do zerwania umowy?

Temat ten sygnalizowałem już w jednym z poprzednich wpisów, jednak postanowiłem poświęcić mu oddzielny artykuł, bowiem wszystko wskazuje na to, że sprawa nie wyjaśni się tak szybko jakby można się było tego spodziewać.

Generalnie zasadą jest, że niekorzystne zmiany regulaminu świadczenia usług, czy też cennika mogą być podstawą do przedterminowego wypowiedzenia umowy przez konsumenta. Wyjątkiem od tej reguły jest sytuacja, kiedy zmiany te wynikają bezpośrednio ze zmiany prawa.

W przypadku wprowadzania dopłat do usług w roamingu zmiana cennika poprzedzona jest wydaniem zgody przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Czy oznacza to, że konsumenci muszą się pogodzić ze zmianą cennika usług w roamingu i nie mogą rozwiązać umowy?

W tej sprawie wypowiedział się rzecznik UKE: "w ocenie Prezesa UKE, zmiany w warunkach umownych nie są narzucane przez Prezesa UKE, który nie obliguje do ich wprowadzenia tym samym wynikają z decyzji biznesowych przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Zgodnie z powyższym w przypadku zmiany warunków umów, w tym cenników polegającej na zastosowaniu dodatkowej opłaty z tytułu świadczenia detalicznych usług roamingu regulowanego zmiana ta powoduje powstanie uprawnienia do wypowiedzenia umowy po stronie abonenta, przy czym dostawcy usługi roamingu nie przysługuje wówczas roszczenie o zwrot ulgi".

Z tego względu operatorzy, którzy zdecydowali się na wprowadzenie dopłat w abonamencie ograniczyli te zmiany wyłącznie do nowych umów.
Czy to zamyka temat? Moim zdaniem nie, bowiem pozostają jeszcze umowy terminowe, które opierają się na cennikach usług w prepaidzie, czyli ogólnie różnego rodzaju mixy, w tym Zetafon.

Jako, że akurat niedawno sam podpisałem umowę w ofercie Zetafon, postanowiłem przyjrzeć się sprawie bliżej.

W salonie własnym Orange oczywiście tradycyjnie nikt nic nie wiedział ;-)
Tradycyjnie też odmówiono mi przyjęcia wypowiedzenia ;-)
To właściwie norma i byłem na to przygotowany, dlatego wysłałem poniższe wypowiedzenie faksem:

W związku z wprowadzeniem nowego cennika usług w roamingu, którego wejście w życie planowane jest na dzień 18.06.2018 (źródło: https://www.orange.pl/view/roaming), oraz w nawiązaniu do informacji tam zawartych  (cytat z w/w strony internetowej) "W przypadku braku akceptacji powyższych zmian Abonent może wypowiedzieć umowę w terminie do dnia 18 czerwca 2018 r. włącznie." niniejszym oświadczam, że nie akceptuję planowanych zmian i tym samym wypowiadam umowę nr. xxxxxxxxx/2018 z dnia 9.04.2018 dla numeru xxxxxxxxx.

W związku z powyższym proszę o przeniesienie z dniem 18.06.2018 mojego numeru z oferty Zetafon do zwykłej oferty Orange na Kartę i dokonanie odpowiednich zmian w systemie informatycznym, tak aby z tym dniem dostępne były dla mojego numeru wszystkie usługi dostępne w Orange na Kartę. W szczególności mam na myśli usługi "rok ważności konta" i "przelew SMS", które są obecnie niedostępne dla mojego numeru.
Informuję, że zamierzam dalej korzystać z tego numeru w Państwa sieci do czasu wykorzystania wszystkich środków zgromadzonych na koncie głównym.
Według rzecznika UKE (cytat) "w ocenie Prezesa UKE, zmiany w warunkach umownych nie są narzucane przez Prezesa UKE, który nie obliguje do ich wprowadzenia tym samym wynikają z decyzji biznesowych przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Zgodnie z powyższym w przypadku zmiany warunków umów, w tym cenników polegającej na zastosowaniu dodatkowej opłaty z tytułu świadczenia detalicznych usług roamingu regulowanego zmiana ta powoduje powstanie uprawnienia do wypowiedzenia umowy po stronie abonenta, przy czym dostawcy usługi roamingu nie przysługuje wówczas roszczenie o zwrot ulgi" (źródło: https://www.telix.pl/rynek/prawo/2017/10/uke-wydaje-kolejne-zgody-na-doplaty-do-roamingu-ue/ oraz http://www.parkiet.com/Technologie-i-IT/311029988-Telekomunikacja-Zgoda-UKE-na-doplaty-oznacza-tez-ryzyko.html ).
Biorąc pod uwagę stanowisko UKE uważam, że nie przysługuje Państwu prawo do naliczenia  kary umownej, czy też do zwrotu ulgi z tytułu przedterminowego rozwiązania umowy.
W przypadku dodatkowych pytań, czy wątpliwości proszę o kontakt telefoniczny pod numerem xxxxxxxxx lub kontakt emailowy na adres: xxxxxxxxxxxxxx



Po kilku dniach postanowiłem sprawdzić jakie są losy mojego wypowiedzenia. Skorzystałem z czatu (poniżej zapis z czatu, ukryłem tylko dane osobowe):

Dzień dobry

W ubiegłym tygodniu wysłałem do Państwa wypowiedzenie umowy faksem.
Chciałbym zapytać czy zostało już zarejestrowane?
Nowy doradca

Joanna S.: wypowiedzenie Umowy musi być zachowaną formę pisemną
Klient: Tak, było w formie pisemnej.
Joanna S.: czy składał Pan również wypowiedzenie w formie papierowej w salonie lub listownie?
Klient: W salonie odmówili przyjęcia.
Joanna S.: w salonie stacjonarnym Orange czy np. w jakimś punkcie partnerskim

np Media Markt?

Klient: Przypomnę, że faks jest uznawany w polskim prawie za równorzędny sposób oświadczenia woli jak list polecony.
To było w salonie własnym Orange w Kielcach w galerii Korona
Przy ulicy Warszawskiej.

Joanna S.: i zostało wysłane przez pracownika salonu ?

nie złożone tylko przesłane?

Klient: Nie, w tym salonie odmówiono mi przyjęcia wypowiedzenia.

Dlatego wysłałem je faksem.

Joanna S.: Bardzo Pana przepraszam za zachowanie pracowników

niestety zgodnie z warunkami Umowy wypowiedzenie musi zostać wysłane w salonie stacjonarnym
lub wyslane na adres korespondencyjny
Klient: Nie zgadzam się z Pani zdaniem.
Proszę o merytoryczną odpowiedź.
Czy zostało zarejestrowane, czy nie?

Joanna S.: zgodnie z art 77 p. 2 KC

wypowiedzenie musi mieć zachowaną formę pisemną zgodną z warunkami zawartej umowy

Klient: Rozumiem Pani stanowisko.
Joanna S.: inna forma jest uznana za dokument pod klauzulą nieuznawalności
Klient: Ale proszę o jasną odpowiedź.

Czyli wypowiedzenie nie zostało zarejestrowane?

Joanna S.: zaraz sprawdzę
Klient: Dziękuję.
Joanna S.: poproszę o numer którego sprawa dotyczy?
Klient: XXXXXXXXX
Joanna S.: z tego co widzę wypowiedzenie nie jest wprowadzone w system
Klient: Dziękuję za jasną odpowiedź.

Do widzenia.

Joanna S.: Cieszę się, że wybrałeś czat. Zachęcam do korzystania z aplikacji Mój Orange. Miłego dnia 😃


No cóż, nie spodziewałem się, że pójdzie łatwo, więc nie byłem zaskoczony. :-) Konsultanci zawsze w pierwszej kolejności próbują klienta zbyć zniechęcić.
Ale po kilku minutach na numer, który wypowiedziałem przyszedł SMS:

Pozytywnie rozpatrzyliśmy reklamację. Odpowiedz wyślemy pocztą.

Pozytywnie? Naprawdę? Tylko jaką reklamację? Nie składałem żadnej reklamacji.
Postanowiłem to wyjaśnić na czacie:

Dzień dobry
Nowy doradca

Dominika O.: Dzień Dobry. Nazywam się Dominika O. W czym mogę pomóc?
Klient: Kontaktuję się w sprawie numeru XXXXXXXXX

Otrzymałem SMS ,że moja została rozpatrzona pozytywnie...
Rzecz w tym, że nie składałem żadnej reklamacji. Składałem wypowiedzenie umowy.
Czy mogę dowiedzieć się o co dokładnie chodzi?

Dominika O.: Przełączę do Doradcy zajmującego się ofertą na kartę. Poproszę o chwilę
Klient: Dziękuję
Nowy doradca

Krzysztof Dzień dobry, Krzysztof N. Proszę o chwilę na zapoznanie się z wiadomością.
Klient: Dobrze
Krzysztof Już sprawdzę, co się dokładnie dzieje na koncie. W celu weryfikacji poproszę o imię, nazwisko oraz datę urodzenia.
Klient: XXXXXXXXXX
XXXXXXXXX

Krzysztof Dziękuję, proszę, poczekaj chwilę 😉

Tak, mieliśmy zgłoszenie w sprawie umowy, ale zostało rozpatrzone negatywnie, więc umowa nie
może zostać zakończona bez naliczania noty obciążeniowej.
Klient: A jaka reklamacja została rozpatrzona pozytywnie?

Treść otrzymanego SMS to: Pozytywnie rozpatrzyliśmy reklamację. Odpowiedz wyślemy pocztą.
Krzysztof Niestety nie mam wglądu w taką reklamację, najwyraźniej system źle wygenerował wiadomość, ponieważ zgłoszenie jest rozpatrzone negatywnie.

Klient: Rozumiem, dziękuję za pomoc.
Krzysztof Czy w czymś innym mogę Ci dzisiaj pomóc?
Klient: Nie, dziękuję. Do widzenia.
Krzysztof W takim razie dziękuje bardzo za rozmowę i życzę miłego popołudnia 😃 👋 


Czyli jednak cud się nie wydarzył ;-) Ale przynajmniej mam potwierdzenie, że wypowiedzenie wpłynęło. Zawsze coś.

Po kilku dniach otrzymałem list polecony z Orange o następującej treści:

"Dzień dobry, otrzymaliśmy Pana zgłoszenie, które dotyczyło zmiany w roamingu w UE dla klientów oferty na kartę. Reklamowane dopłaty w roamingu nie dotyczą klientów umów w ofercie Zetafon. Przykro nam, biorąc pod uwagę powyższe nie możemy uznać reklamacji i zakończyć umowy bez naliczania noty obciążeniowej. Pozdrawiamy, Orange."

Taka odpowiedź jest już połowicznym sukcesem. Na jej podstawie mógłbym reklamować każdy rachunek telefoniczny z naliczonymi opłatami roamingowymi.
Po przemyśleniu postanowiłem jednak powalczyć o pełny sukces. Z doświadczenia wiem, że operatorzy starają się skłonić klientów do wycofania wypowiedzenia, nawet wtedy, gdy ewidentnie nie mają racji. Sam nieco ponad rok temu pisałem o takim przypadku i jak wynika z doświadczeń Czytelników, ten kto wtedy walczył o swoje, ten wygrał. Szczegóły znajdziecie w tym wpisie i komentarzach do niego.

Dlatego złożyłem następującą reklamację:

Dzień dobry,
niniejszym składam reklamację w związku z otrzymaną od Państwa odpowiedzią (pismo XXXXXXXXXX z dnia 6.06.2018) na moje wypowiedzenie umowy, złożone w dniu 1.06.2018.
W swojej odpowiedzi twierdzą Państwo, że wprowadzane z dniem 18.06 zmiany cennika roamingowego nie dotyczą oferty Zetafon.
Regulamin oferty Zetafon z dnia 25.12.2014 w punkcie 5 stanowi jednak wyraźnie, że:  "W zakresie nieuregulowanym niniejszym Regulaminem oraz Umową Abonenta obowiązują regulaminy oraz cenniki oferty na kartę w ramach której Abonent korzysta z usług telekomunikacyjnych, a także regulaminy usług, promocji i pakietów."
Ani podpisana przeze mnie umowa Zetafon, ani regulamin oferty w dalszych punktach nie wspomina o oddzielnym cenniku roamingowym dla oferty Zetafon.
Należy zatem przyjąć, że zgodnie z zacytowanym punktem 5 regulaminu w Zetafonie obowiązuje  ten sam standardowy cennik roamingowy co w ofercie na kartę.
Jeżeli upierają się Państwo przy swoim stanowisku, to proszę o podanie podstawy prawnej dla swoich twierdzeń.


Dodatkowo wysłałem zapytanie w tej sprawie do biura prasowego Orange.
Prawdopodobnie nie otrzymam odpowiedzi przed 18.06.2018, ale biorąc pod uwagę, że formalnie złożyłem wypowiedzenie, to po 18.06 będę miał już podstawę do złożenia skargi do UKE.

O efektach będę informował na bieżąco, aktualizując ten wpis.

Aktualizacja z dnia 23.06.2018
Otrzymałem odpowiedź z biura prasowego Orange:

Dzień dobry,
Oczywiście ma Pan ma rację, klientów oferty Zetafon obowiązują cenniki prepaid, w tym również dopłaty, które zostały wprowadzone 18/06.
Przypomnimy obsludze zasady funkcjonowania dopłat.


Z kolei z BOK otrzymałem emaila:

Dzień dobry,
potrzebujemy więcej czasu, aby wyjaśnić zgłoszenie. Odpowiedzi udzielimy najpóźniej do 13.07.2018. Przepraszamy za opóźnienie.
Nr zgłoszenia xxxxxxxx.
Pozdrawiamy,
Orange


Aktualizacja z dnia 27.06.2018
Wczoraj otrzymałem SMS (pisownia oryginalna):
Skarge rozpatrzylismy pozytywnie. W zwiazku ze zmiana Cennika uslug Roamingowych, anulowalismy bez kary Umowe Zetafon. Pozdrawiamy. Orange.

Udało mi się już włączyć usługę "rok ważności konta", co pośrednio potwierdza, że umowa została rozwiązana. :-)
Teoretycznie możliwość rozwiązania umowy dotyczy tych osób, które wypowiedziały umowę przed dniem wejścia w życie zmian w cenniku usług. Jednak, ze względu na fakt, że operator nie poinformował abonentów w formie pisemnej o zamiarze wprowadzenia zmian (a przecież nie ma obowiązku czytania mojego bloga), to moim zdaniem możliwość taka nadal przysługuje. Wydaje mi się, że datą graniczną będzie tu okres 30 dni od daty uzyskania informacji o zmianie cennika. Operator miał bowiem obowiązek poinformować abonentów o zmianie cennika właśnie z 30 dniowym wyprzedzeniem przed jego wprowadzeniem.

czwartek, 14 czerwca 2018

Czy to już koniec darmowego roamingu?

Od mojego ostatniego wpisu na temat roamingu minęły już prawie 3 tygodnie. Przez ten czas sytuacja się wyklarowała. Wszyscy pozostali duzi operatorzy także zdecydowali się na wprowadzenie dopłat w roamingu.
Warto jednak zauważyć, że T-Mobile, podobnie jak wcześniej Orange, nie zdecydował się na wprowadzenie dopłat w abonamencie, choć zmniejszył dostępny roamingowy pakiet danych do 1 GB. Oczywiście mam tu na myśli nowe umowy, bowiem u żadnego operatora wprowadzone ostatnio zmiany w abonamentach nie dotyczą umów podpisanych przed wprowadzeniem dopłat.

Naturalne wydaje się teraz pytanie: u którego operatora roaming będzie nas kosztował najmniej?
Niestety odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta, bowiem wyniki obliczeń w dużej mierze zależą od tego jakie przyjmiemy założenia co do sposobu korzystania z usług w roamingu.
Przykładową próbę odpowiedzi na to pytanie możecie poznać w artykule zamieszczonym na portalu Telepolis. Przy przyjętych tam założeniach autorzy doszli do wniosku, że zarówno w abonamencie, jak i w ofercie na kartę najkorzystniejsza będzie oferta Orange i Plusa.
Ogólnie radzę jednak indywidualnie przeliczyć wyniki, uprzednio dostosowując założenia do własnych preferencji.

Ja natomiast chciałbym zwrócić Waszą uwagę na fakt, że nie wszyscy operatorzy wirtualni wprowadzili już dopłaty w roamingu.
Przykładowo operator a2mobile, o którym wielokrotnie pisałem na blogu, nadal oferuje roaming bez dopłat, choć aktualny cennik jest ważny tylko do 21.06.2018 i nie bardzo wiadomo co będzie później. Operator ten nie był ostatnio wymieniony na liście podmiotów, które otrzymały od UKE zgodę na wprowadzenie dopłat w roamingu i trudno powiedzieć czy (a może raczej kiedy) taką zgodę otrzyma. Tym niemniej wykupiony przed 21.06 pakiet wystarczy nam prawie do połowy wakacji, bo trudno sobie wyobrazić, żeby ewentualne zmiany dotyczyły wykupionych już wcześniej pakietów.

Na dzień dzisiejszy jest to świetna oferta na wakacyjny wyjazd. Kupując najtańszy pakiet nielimitowanych rozmów za 10 zł/m-c możemy w jego ramach prowadzić nieograniczone rozmowy w obrębie całej UE, a jeżeli dokupimy do tego za 6 zł/m-c pakiet "niewyczerpalnego" internetu w kraju, to w gratisie dostaniemy do dyspozycji pakiet 1 GB w roamingu.

Aktualizacja z dnia 23.06.2018
Promocyjny cennik roamingowy w a2mobile został przedłużony do 30.08.2018.



środa, 30 maja 2018

Wyciskanie soku z pluszowego misia.


Bezpośrednim pretekstem do dzisiejszego wpisu jest przypadająca na 4 czerwca dwudziesta rocznica Plusa na kartę. Na ten dzień przygotowano promocję, w której operator podwoi każde doładowanie online o wartości od 30 do 99 zł.

Dzięki tej promocji możliwe będzie uzyskanie nielimitowanych rozmów/SMS/MMS i pakietu 10 GB internetu za mniej niż 10 zł/m-c. O samej ofercie pisałem już ponad rok temu, więc nie będę się powtarzał.

Skupię się natomiast na tym jak z tej oferty wycisnąć maksimum soku.

Najtaniej będzie przenieść numer do Plusha i doładować kartę kwotą 35 zł. Otrzymane w ten sposób saldo 70 zł na koncie głównym pozwoli nam użytkować numer przez 5 miesięcy, czyli średni koszt wyniesie 7 zł/m-c.
1. W pierwszym miesiącu otrzymamy nielimitowane rozmowy/SMS/MMS zupełnie za darmo na podstawie tej promocji. Internet dostaniemy jako bonus za doładowanie.
2. W drugim i trzecim miesiącu otrzymamy nielimitowane rozmowy/SMS/MMS zupełnie za darmo na podstawie tej samej promocji. Internet musimy sobie dokupić jako 2 pakiety 5 GB za 5 zł. Miesięczny koszt to 10 zł, czyli po trzecim miesiącu na koncie pozostanie jeszcze 50 zł.
3. W czwartym i piątym miesiącu konieczna będzie zmiana taryfy (*136*11*07#) i zakup pakietów (no-limit + 10 GB) po 25 zł.

Ci, którzy chcieliby pobawić się z pluszakiem dłużej, muszą zainwestować nieco więcej.

Po przeniesieniu numeru do Plusha konieczne będzie włączenie promocji "piąte doładowanie gratis", a następnie doładowanie konta 4 razy po 30 zł. Tym sposobem wydając 120 zł na koncie zgromadzimy 270 zł (być może 300 zł, ale tu nie mam pewności).
1. W pierwszym miesiącu otrzymamy nielimitowane rozmowy/SMS/MMS zupełnie za darmo na podstawie tej promocji. Internet dostaniemy jako bonus za doładowanie.
2. W drugim i trzecim miesiącu otrzymamy nielimitowane rozmowy/SMS/MMS zupełnie za darmo na podstawie tej samej promocji. Internet musimy sobie dokupić jako 2 pakiety 5 GB za 5 zł. Miesięczny koszt to 10 zł, czyli po trzecim miesiącu na koncie pozostanie jeszcze 250 zł.
3. W kolejnych miesiącach konieczna będzie zmiana taryfy (*136*11*07#) i zakup pakietów (no-limit + 10 GB) po 25 zł, aż do wyczerpania salda, czyli przez 10 miesięcy.
Jak łatwo policzyć daje to 13 (14?) miesięcy użytkowania za 120 zł, czyli poniżej 10 zł/m-c.
Oczywiście można doładować konto wyższymi nominałami i bawić się z miśkiem jeszcze dłużej, choć podniesie to średni koszt nieznacznie ponad 10 zł/m-c.

W tej wersji możliwa jest prawdopodobnie dalsza obniżka kosztów poprzez wykorzystanie promocji 10% premii za częste zasilenia.
Według doniesień jednego z Czytelników bloga (przy okazji jeszcze raz dziękuję Dawidowi za info) możliwe jest włączenie tej promocji po zalogowaniu się na swoje konto ebok.
Nie mam natomiast potwierdzenia czy możliwe jest to na wszystkich starterach i co najważniejsze, czy dodatkowe 10% naliczane jest też za promocyjne doładowania. :-)
Gdyby tak było, to końcowe saldo wzrosłoby nawet do 294 zł (a może i 327 zł), co oznacza jeszcze dodatkowy miesiąc darmowego użytkowania, przy czym zbliżamy się już do średniego kosztu 8 zł/m-c.
 
Warto dodać, że ostatnio Plus jest jedynym operatorem, który organizuje regularne promocje doładowań, nie licząc promocji organizowanych we współpracy z konkretnymi bankami.

Na koniec regulamin nadchodzącej promocji doładowań.


Aktualizacja z dnia 7.05.2020
W Plushu na kartę zaszły ostatnio spore zmiany. Aktualny wpis na ten temat znajdziecie tutaj.


wtorek, 22 maja 2018

Koniec darmowego roamingu w Orange i NJU na kartę.

Do wakacji pozostał już tylko miesiąc.
Operatorzy mają więc już mało czasu, na podjęcie strategicznych decyzji dotyczących roamingu.
Wszyscy duzi operatorzy wystąpili do UKE o wydanie zgody na zastosowanie dopłat i poza T-Mobile (sprawa jest jeszcze w toku) wszyscy takie zgody otrzymali. Trudno przypuszczać, żeby w przypadku T-Mobile decyzja mogła być inna.
Tak naprawdę to czy (i ile) będziemy musieli dopłacać będzie zależeć więc od strategii marketingowej przyjętej przez operatorów. Najwięksi podjęli już decyzję. O zmianach w roamingu w Play pisałem w styczniu. Teraz poznaliśmy strategię Orange.

Od 18 czerwca klienci Orange i NJU na kartę za usługi w roamingu w obrębie UE będą musieli dopłacić:
5 groszy za minutę połączenia wychodzącego
2 grosze za minutę połączenia przychodzącego
1 grosz za SMS
około 7,40 zł za GB internetu.

Jest więc odrobinę taniej niż w Play (zwłaszcza internet), ale z drugiej strony korzystający z taryfy Formuła Unlimited na kartę dostali od Play darmowe 100 minut/50 SMS/500 MB co miesiąc, a Orange nalicza dopłaty już od pierwszej minuty w każdej taryfie.

Zmiany nie dotyczą klientów abonamentowych. Przypuszczam, że operator nie chciał prowokować klientów do masowego zrywania umów, a wprowadzenie zmian wyłącznie dla nowych umów nie przyniosłoby w te wakacje znaczących oszczędności.
To nie znaczy jednak, że takich zmian nie będzie w przyszłości.
Wiele zależy od decyzji pozostałych dużych operatorów. Jeśli Plus i T-Mobile także wprowadzą dopłaty, to prawdopodobnie prędzej czy później dopłaty dotkną też klientów abonamentowych w Orange.
W komunikacie Orange nie wspomniano nic na temat możliwości zerwania umowy przez klientów Zetafona, ale według mojej oceny takie prawo im przysługuje. Tak się składa, że akurat 2 miesiące temu podpisałem jedną taką umowę, więc będę to testował na sobie.
Osoby zainteresowane tym tematem zachęcam do zaglądania do tego wpisu co jakiś czas i dzielenie się doświadczeniami.

Aktualizacja z dnia 22.05.2018
Już po opublikowaniu wpisu otrzymałem informację, że T-Mobile otrzymał zgodę UKE na wprowadzenie dopłat.

Aktualizacja z dnia 12.06.2018
Tak jak zapowiadałem złożyłem wypowiedzenie umowy "Zetafon" ze względu na zmianę cennika roamingowego.
Otrzymałem następującą odpowiedź: "Dzień dobry, otrzymaliśmy Pana zgłoszenie, które dotyczyło zmiany w roamingu w UE dla klientów oferty na kartę. Reklamowane dopłaty w roamingu nie dotyczą klientów umów w ofercie Zetafon. Przykro nam, biorąc pod uwagę powyższe nie możemy uznać reklamacji i zakończyć umowy bez naliczania noty obciążeniowej. Pozdrawiamy, Orange."
Pozostaje teraz sprawdzić, czy rzeczywiście nie będzie dopłat.

Aktualizacja z dnia 16.06.2018
Postanowiłem jednak rozwinąć temat Zetafona w postaci oddzielnego wpisu.